WILEK NATTEL (1926-2019)

W Kanadzie zmarł Wilek Nattel, którego rodzina pochodziła z Nowego Sącza. W swoich wspomnieniach wiele razy wracał nad Dunajec. Dzięki uprzejmości rodziny dotarło do nas wiele pamiątek po Nattelach. Dziś jednak przedstawiamy życiorys Wilka.

Wilek, a więc Wilhelm, urodził się w Krakowie w 1926 r. Wcześniej na świat przyszły jego dwie siostry – Lunka i Minka. Wychowywał się na Stradomiu, ale bardzo często wracał do dziadków w Nowym Sączu. Jego ojciec wiele razy opowiadał „sądeckie historie”. To piękne wspomnienia, które do końca swoich dni pielęgnował Wilek. Jak ważny był dla niego Sącz? Kiedy ostatni raz był w Polsce odwiedził miasto przodków. Choć wizyta budziła wielw smutnych przeżyć, bowiem stracił całą rodzinę, z uśmiechem starał się wspominać najlepsze momenty ze swojego dzieciństwa.

Przed wojną poszedł do szkoły syjonistycznej. Jego ojciec był zapalonym zwolennikiem tej idei, mało tego – nawet dotował krakowskie szkoły. Rodzina rozważała emigrację do Palestyny, ale zostali w Krakowie. Jego wspomnienia pełne są znanych krakowian, kolegów ze szkoły. Kraków kochał, żył nim. W 1935 r. zmarł marszałek Piłsudski i jak zapisał Wilek, sytuacja Żydów w Polsce była gorsza. Antysemityzm endecki podnosił głowę. Mimo to młody chłopak starał się widzieć pozytywy. Miesiąc po marszałku zmarła jego mama, która pochodziła ze znanej rodziny Landau w Gorlicach. Wilek był zrozpaczony. Siostry kształciły się i postanowiły się nim zająć. W 1938 r. przeprowadził się do Pińska, gdzie jedna z nich uczyła rysunku. Jako brat nauczycielki rozpoczął naukę w szkole średniej. Wszystko przerwała wojna. Rozpoczął się koszmar, którego nikt nie mógł przewidzieć.

Wilek szybko wrócił do Krakowa, do ojca. Rodzina się naradzała, czy uciekać do Rumunii, dalej do Palestyny. Postanowili zostać, bowiem do Krakowa przyjechała siostra ojca, Lea, której mąż był… obywatelem Turcji żydowskiego pochodzenia. Przez jakiś czas byli więc bezpieczni. Turcja była sojusznikiem Niemiec. Po wyjeździe ciotki Lei i wuja wojna dotkliwie dała się we znaki. Stałem się zawodowym pesymistą – pisał po latach Wilek.

Zaczęła się jego tułaczka, której towarzyszył ojciec. Najpierw trafili do młodych córek Nattela, do Tarnowa. Stamtąd przeniesieni zostali w okolice Gromnika. Wilek pracował w kamieniołomie, potem przy budowie linii telefonicznej. Nie było tak źle z jedzeniem, co cały czas podkreślał. Tymczasem podczas wywózek z Tarnowa prawdopodobnie zginęła jedna z jego sióstr - Lunka. Mina cudem znalazła pracę guwernantki poza miastem, bliżej Krakowa. Mimo to również ona prawdopodobnie zginęła.

Kolejnym przystankiem na wojennej drodze Wilka był Zakliczyn, gdzie trafił do getta. Warunki były fatalne. Zgłosił się więc do pracy w Rożnowie. Słusznie przypuszczał, że dostanie tam lepsze jedzenie, a przede wszystkim nie było ciasnoty. Mimo to wspominał choroby, wszechobecne pchły i pluskwy, które potrafiły wejść nawet do kromek chleba. Okoliczna ludność trochę mu pomagała, warunki więc nie były najgorsze. Jesienią 1942 r. dowiedział się, że getto w Zakliczynie będzie likwidowane – postanowił pójść do ojca. Nie zdążył  - wszystkich wysiedlono do Bełżca. Wrócił więc do Rożnowa. W międzyczasie był także wysyłany do Czchowa po materiały budowlane. Bał się ucieczki – choć miał okazję -  wiedział, że gdyby tak postąpił to za ten wyczyn zginie 10 innych więźniów.

W 1943 r. został przeniesiony do obozu w Mielcu. Tam wytatuowano mu „KL”. Znamię nosił do końca życia. W 1944 r. trafił do Wieliczki i stamtąd do Flossenburga. Tam pierwszy raz od ponad dwóch lat wziął prysznic. Stojąc pod takim prysznicem mogło oznaczać dwie rzeczy: albo wodę lub gaz. To było wielka ulga, gdy zostaliśmy spryskani wodą –wspominał. Stamtąd był ewakuowany. 16 kwietnia rozpoczął się marsz śmierci, który zawiódł go do miasta Neuburg im Wald. 24 kwietnia Wilek z towarzyszami zostali wyzwoleni. Zakończyła się jego wojenna gehenna.

Szybko po wojnie zdecydował się wyjechać do Kanady, gdzie założył rodzinę. Spotykał się z wieloma ocalonymi z Holokaustu, także tymi, których spotykał w obozach. Zmarł w Montrealu 15 lipca 2019 r. Ze swoją żoną Julią przeżył 73 lata w małżeństwie. Pozostawił po sobie trójkę dzieci i mnóstwo wnuków.

Po śmierci Wilka Nattela trafiły do nas jego spisane wspomnienia – niemal 70 stron. Razem z nimi otrzymaliśmy kopie pięknych zdjęć z Nowego Sącza i Krakowa. Wyrażamy wdzięczność wszystkim, którzy pomogli nam w uzyskaniu tych bezcennych pamiątek.

 

Łukasz Połomski

Wilek Nattel z wnuczką w Krakowie. Fot. ze zbiorów Nattelów. Wilek Nattel z wnuczką w Krakowie. Fot. ze zbiorów Nattelów.
Wilek Nattel (pierwszy z lewej) z rodziną. Fot. ze zbiorów Nattelów. Wilek Nattel (pierwszy z lewej) z rodziną. Fot. ze zbiorów Nattelów.
Wilek Nattel (1926-2019). Wilek Nattel (1926-2019).