W POSZUKIWANIU PRAWDZIWYCH LUDZI - 80 lat Żegoty w Nowym Sączu (cz.1)

W marcu 1941 r. w Nowym Sączu powstała grupa pomagająca Żydom, z której potem wyłoniła się tzw. Żegota. W jej działalność zaangażowało się wiele osób – od komunistów, po jezuitów. Nie zastanawiali się nad tym, czy mogą usiąść przy jednym stole. Najważniejsza bowiem była pomoc bliźniemu.

Zaczątkiem działalności Żegoty sądeckiej były inne organizacje, które pomagały potrzebującym w okresie okupacji niemieckiej. Jednym z nich był Komitet Pomocy dla Uchodźców i Więźniów Politycznych, skupiający elitę miasta. Przekształcił się następnie w Miejski Komitet Opieki Społecznej, następnie w legalny Komitet Opiekuńczy (Polnische Hilfskommitee), a później działał jako placówka Rady Głównej Opiekuńczej. To właśnie ta ostatnia organizacja była bezpośrednią matką Żegoty.

Rada Pomocy Żydom działała w ramach RGO od 1941 r. do 1943 r. Powstała ona spontanicznie, rok przed utworzeniem warszawskiej Żegoty. Nowy Sącz zajmuje więc w tym względzie miejsce pionierskie, szkoda, że nie potrafimy się tym chwalić. W marcu 1941 roku, późnym wieczorem, w klasztorze OO. Jezuitów położonym przy ul. Krakowskiej, a więc naprzeciw getta, zebrała się grupka osób. Relacje mam od swojej matki, Ireny Korsakowej, która była jedną z inicjatorek tego spotkania. Zebranie odbywało się na parterze w jakiejś celi w której znajdował się olbrzymi krucyfiks. Spotkali się ludzie różnej narodowości, wyznania i ideologii politycznej, których łączyła wspólna wola dopomożenia istotom ginącym – wspominał Andrzej Korsak. Na czele organizacji stał Franciszek „Karol” Krzyżak. W jej prace byli zatrudnieni, współpracujący od 1941 r. z jej komórkami: ks. Marian Bury – proboszcz kościoła kolejowego, nauczycielka Anna Sokołowska, Józef Zemanek, Jadwiga Wolska, Anna Sokołowska, Stanisław Wąsowicz, Adam Kozaczka, Irena Korsak, Agnieszka Wróblewska, Maria Ritter, Stanisław Długopolski. Byli też Żydzi z getta: Samuel Marek i Rachela Schuss. Ostatnia dwójka była związana z ruchami lewicowymi. Każdy z działaczy zaangażowanych w tę działalność zostanie osobno opisany w artykułach na naszej stronie internetowej.

W imieniu gospodarzy powitał obecnych ks. Bury. Następnie Samuel Marek opisał położenie Żydów i przedstawił ich najżywotniejsze problemy. Mówił o rozbestwieniu hitlerowców, którzy dla „rozrywki” i po pijanemu urządzali istne polowania na ludzi, tropiąc ich po piwnicach, a chwytając niemowlęta za nóżki rozbijali główki o ściany (…)Gdy „opróżniono” budynek sierocińca żydowskiego – do dzieci wyrzucanych z drugiego piętra, SS-mani strzelali w powietrzu, tak jak w Monte Carlo strzela się do lecących gołębi. Głodowe racje żywnościowe, brak opału, praca ponad siły, choroby i niepewność jutra          powodują powolne konanie mieszkańców getta – relacjonował Korsak. Opowiadał o zbrodniach Niemców, o zabiciu Barcuha Berlinera, który prezesował Judenratowi. Jak wspominali Żydzi zabito go na środku Lwowskiej. To ludźmi wstrząsnęło.

Jedną z ważniejszych form działalności Żegoty była pomoc żywieniowa, a także organizowanie ucieczki z getta. Dzięki pomocy działaczy tej organizacji z sądeckiego getta uciekł m. in. Adwokat Pflaster, dr Koerbel, Jakub Mendler, dr Helena Stuchły. Uratowano zaledwie kilkadziesiąt osób. Getto nielegalnie było zaopatrywane w węgiel, leki, a także różne inne niezbędne materiały. Fotograf Furmanek wykonywał zdjęcia, które służyły uciekinierom z getta. Fałszywe metryki wystawiali Żydom zaś księża sądeckiej fary: Deszcz i Kaczmarczyk. Zarówno oni, jak i Furmanek zostali zamordowaniu w brutalnej egzekucji w 1941 r. w Biegonicach. Ks. Deszcz mógł być od początku członkiem Żegoty, bowiem według relacji Korsakowej przyszedł na zebranie założycielskie jeden ksiądz, którego nie znała.

Co jest ważne to fakt, że swoje działania połączyła Gwardia Ludowa, Szare Szeregi i ZWZ. Niezwykła solidarność prowadziła do wielu sukcesów.

Szczególnie ważna pomoc płynęła w momencie wybuchu epidemii czerwonki i tyfusu. Zrozpaczeni łącznicy (Schuss i Marek) raportowali do polskich współpracowników, że leki są niezbędne. Nie dosyć, że za mur trafiały lekarstwa, to do tego często przechodził tam lekarz, dr Kozaczka. Ryzyko było olbrzymie. Żywność przemycano dachami domów do getta. Niestety wpadli na to żydowscy policjanci, którzy pracowali dla Niemców. Wówczas Józef Włodkowski wpadł na pomysł, aby jedzenie wrzucać do okna synagogi. Co ciekawe przed wojną Włodkowski jako chuligan rozbijał te okna, teraz wrzucał jedzenie. Pewnego razu wrzucił tam wronę, stąd przeżuty żywności nazywano „wroną”. Niestety Włodkowski został złapany i wysłany do Auschwitz, gdzie zginął.

Głównym nurtem pomocy jaką świadczyła były przerzuty na Węgry. Punkty przerzutowe były w domostwach Sokołowskiej, ks. Burego, Korsaków i Śnieżyńskiego. Po wyjściu z getta ważnym miejscem była również restauracja Stanisława i Małgorzaty Pawłowskich (Rynek 21), gdzie przyjmowano  uciekinierów. Przerzutami na granicy kierował Mieczysław Cholewa „Obłaz”. Trwały one do marca 1944 r. Lista kurierów, którzy pomogli Żydom jest długa i to osobny temat na artykuł. Zdarzali się jednak również oszuści, którzy pobierali opłatę, a następnie odprowadzali Żydów na niemiecki posterunek.

Co ciekawe sądecka Żegota pomagała gettom w Krakowie i Żydom w Muszynie. Kupowano bydło w Mystkowie, które następnie trafiało do krakowskiej Żegoty lub obozu pracy w Płaszowie. Niestety większość zaangażowanych w te działania została rozstrzelanych w 1943 r.

Kończący zebranie założycielskie Wąsowicz powiedział na koniec piękne słowa, które charakteryzują członków sądeckiej Żegoty: Gdy rozlegnie się wołanie o ratunek ginącego człowieka, całe społeczeństwo winno spieszyć z pomocą. Czy to są niedostępne szczyt górskie, czy przepaściste sztolnie płonącej kopalni, czy to są rozbitkowie miotani falami oceanu, czy uczestnicy wyprawy polarnej więzionej w lodach arktycznych – na sygnał SOS wszyscy ludzie jak jeden mąż powinni stanąć do pomocy (…) Tak jak mędrzec grecki, który wyszedł w biały dzień z zapaloną latarnią na ulice miasta. – Czego szukasz Diogenesie? – zapytano. – Człowieka. Prawdziwego człowieka. Rozejdziemy się, idąc w teren w poszukiwaniu prawdziwych ludzi.

Łukasz Połomski

 

Warto przeczytać:

Artykuły Sylwestra Rekasa nt. Żegoty w miesięcznikach "Sądeczanin" cz. 1 maj 2018, cz. 2 czerwiec 2018, cz. 3 sierpień 2018, cz. 4 kwiecień 2019, cz. 5 maj 2019.