RZEŹNIE NA PODZAMCZU - historia Podzamcza, cz. VII

W dzielnicy podzamkowej ważnym punktem była miejska rzeźnia. Nie mogła ona jednak służyć wszystkim, bowiem religijni Żydzi prowadzili własny, koszerny ubój. Dlatego w okolicy dzisiejszej siedziby fabryki lodów kwitło rzeźnicze życie…

Warunki sanitarne w Nowym Sączu były tragiczne. Władze miasta w XIX wieku postanowiły kontrolować jakość żywności, a także ubój mięsa. Pozostawiał on wiele do życzenia, bowiem jeszcze w XX w. dokonywano wszelakiego uboju w centrum miasta! Powołano więc policję sanitarną, która miała kontrolować czy towary żywnościowe są świeże i dobrej jakości. Całkiem sprytny pomysł, ale policjanci woleli kontrolować czy mają pełne kieszenie łapówek. Wyjściem była też budowa rzeźni miejskiej. W czasie wielkich inwestycji nie było to łatwe zadanie, bowiem ciężko było wyasygnować na to pieniążki.

Rzeźnia miejska powstała w 1891 r. Wcześniejsza, starsza o 18 lat ciągle wymagała remontów. W pierwszych latach XX wieku (ok. 1900 roku) rozbudowano znacząco nową rzeźnie, gdyż brakowało pomieszczeń dla personelu, stajni itd. Miasto cały czas się powiększało, a pod zamek przyjeżdżało dużo chętnych do uboju. Toteż kolejna rozbudowa rzeźni miała miejsce w 1931 r. Dobudowano do niej chłodnię i fabrykę lodu.

Zazwyczaj rzeźnia była puszczana w dzierżawę, często mieli ją Żydzi. Nie zawsze była to klarowne. W 1878 r. dzierżawcy Rada Miasta odebrała prawo użytku, a ten odwołał się do Wydziału Powiatowego, twierdząc, że rajcy niesłusznie odebrali mu rzeźnię i rozpisali nową licytację na jej obsługę. Tak naprawdę on i inni często nie przestrzegali przepisów sanitarnych. W międzywojniu rzeźnię dzierżawiła Pani Swiedowa. Wówczas pracował w niej lekarz weterynarii Eugeniusz Stuber, który badał mięso. W latach 30 liczba zatrudnionych oscylowała wokół 10 osób, choć kiedy szukano w mieście oszczędności, to najczęściej zwalniano właśnie pracowników tego zakładu.

Przy miejskiej rzeźni powstała rytualna, żydowska. Najpierw była prowizoryczna, ale w 1911 r. Żydzi postawili już własny budynek, który projektował Zenon Remi. Właścicielem zakładu była Gmina Żydowska w Nowym Sączu i miała z niej całkiem pokaźny dochód. Dlatego nie może, że wielu było chętnych do jej dzierżawy. Przy okazji dochodziło do wielu „uchybień” moralnych. Jako sztandarowy przykład podawano, iż rzeźnię rytualną dzierżawił Chaim Buchsbaum, a jego krewny zasiadał w zarządzie Kahału. Nepotyzm – jak wiemy z historii – to stara społeczna patologia.

Przy rzeźni pełnili także szojcheci miejscy. W latach 1930-1939 było ich czterech: Pinchas Birnbaum, jego zięć Meilech Altman, David Appel i Józef Herbst zwany „wielkim szojchetem”. Jego syn Chaim również otrzymał przywilej uboju (na dwa tygodnie przed wojną), ale na wieść o zbliżającej się wojnie uciekł do Rosji. Praca rzezaka była bardzo odpowiedzialna. Cadyk Chaim Halberstam upominał szojchetów, że mają przed nią być wypoczęci i czyści. Szojchet pracował na rzecz Gminy i był wybierany w licytacji na okres trzech lat. Do jego obowiązków należała m.in. obsługa gości rabina. Rzezak dostarczał w ważniejsze święta biednym jedzenie.

Jak wielka była bieda w Nowym Sączu ilustruje przypadek jaki spotkał rzezaka Józefa Herbsta. Przesolone jedzenie, które wyrzuciła do kosza jego córka, zabrał jeden z ubogich i żywił nim rodzinę kilka dni. Nie wszystkich było stać na koszerne mięso, a najważniejsze było wypełnić żołądek.

W przeddzień wielkich świąt wokół rzeźni panował gwar i zgiełk na ulicy żydowskiej. Szojcheci chodzili całą noc zabijając kurczaki. O świcie rozpoczynał się ubój kapłonów dla ubogich ludzi, zazwyczaj na dziedzińcu domu rabina sądeckiego. Tak te wydarzenia wspomniał Markus Lustig: Najważniejszą instytucją była koszerna rzeźnia - jedna wielka i specjalnie przeznaczona do uboju krów i owiec, a druga - do uboju kurcząt i gęsi. Przed świętami i przed każdą sobotą posyłano mnie z jednym lub dwoma kurczakami w ręku do rzeźni, żeby dokonać koszernego uboju. Wielu ludzi przychodziło wraz ze swoim ptactwem i to widowisko było naprawdę okropne. Do rodzin rzeźników zaliczano takie nazwiska jak Gribel, Zimel Lustbader, Szmuel Dorenter i inni.

Ostatnim wydarzeniem związanych z rzeźnią jest likwidacja getta. 23 sierpnia 1942 r. Niemcy zgromadzili nad Dunajcem 16 tys. Żydów, spośród których wybrali do pracy około 700. Reszta zginęła w Bełżcu. Wybrani trafili właśnie do rzeźni, gdzie przeszukiwano ich czy nie mają kosztowności i pieniędzy, a następnie rozdzielano do miejsca pracy.  Potem została jeszcze ulica Rzeźnicza, która przypominała o historii tego miejsca. Starsi ją pamiętają. Ale i ona powoli znikała, tak jak cały podzamkowy świat.

 

Łukasz Połomski

Fragment mapy międzywojennego Sącza z widoczną ulicą Rzeźniczą. Fragment mapy międzywojennego Sącza z widoczną ulicą Rzeźniczą.