REPUBLIKA ŁEMKOWSKA - Jesień Niepodległości 1918-2018

Cesarstwo austriackie rozpadało się na oczach naszych przodków… Nie pomagały odezwy cesarza Karola I… Każdy naród chciał ugrać jak najwięcej na rozpadzie starej monarchii.  Także prezydent Woodrow Wilson, wydający się wówczas ostoją nowego ładu, zapewnił o powstaniu autonomii narodowych w ramach Austro-Węgier. Wśród Łemków zawrzało.

W listopadzie 1918 r. Polska władza jeszcze nie istniał, a austriackiej już nie było… Stąd, za nim na południe Polski dotrze wieść o Polskiej Komisji Likwidacyjnej, wydarzą się ciekawe rzeczy. Za połduniową granicą ruch narodowościowy wśród Rusinów zacznie skutkować powoływaniem różnych organizacji i instytucji. Takie same zjawiska można zaobserwować na wschodnich rubieżach tworzącej się Polski.

27 listopada 1918 r. do Gładyszowa przyjechało niemal 2000 Łemków. Postulowaliprzyłączenie ich ziem do Wielkiej Rosji, nie do Ukrainy. Gorętsi chcieli chwycić za broń, aby bronić etnicznych ziem rusińskich przed Polakami. Chłodniejsze głowy wierzyły, że sprawa niepodległości rozstrzygnie się za oceanem, gdzie przecież żyło wielu emigrantów rodem z okolicznych wsi.Wygrał rozsądek i silna wiara w słowa Wilsona. Niedługo potem podobne wiece przetoczyły się przez inne wsie, także przez Krynicę. Narodowa działalność Łemków rozwijała się szybko, tak iż powołano do życia Powiatowe Ruskie Rady.Istniały w tych powiatach, gdzie mieszkali Łemkowie. Jej siedzibą był m.in. Gładyszów (potem Czarne) oraz Śnietnica i Binczarowa (powiat grybowski). Powiat nowosądecki został podporządkowany Radzie w Krynicy. Całość próbowano skoordynować, dlatego utworzono Naczelną Radę Łemkowszyczyny. Na jej czele stanął ks. Michajło Jurczakewycz, greckokatolicki proboszcz z Czarnego. Dr Dymitryj Sobyn z Bartnego został sekretarzem. Część z wykształconej ludności była na to przygotowana. Od XIX w. Łemkowie wyraźnie zaktywizowali się politycznie.

W Nowym Sączu, już 1 listopada, niemal 800 żołnierzy ukraińskich (przynajmniej jak zapisano), dowodzonych przez 35 oficerów podjęła próbę przejęcia władzy w mieście. Wskutek tego internowano ich w szkole św. Jadwigi, przy czym oficerów wypuszczono. Szeregowcy czekali na opuszczenie szkoły.      

5 grudnia 1918 r. około 500 osób, z niemal 130 łemkowskich wsi, przyjechało do Florynki., aby uroczyście proklamować działalność Naczelnej Rady Łemkowszczyzny. Podczas spotkania przemawiał Beskid, drugi gubernator Podkarpackiej Rusi z działającej po stronie Czechosłowackiej. Naród Ruski, który zamieszkuje terytorium Galicji po San, Poprad i Dunajec, południowe stoki Karpat i Bukowinę na północ od Seretu uroczyście wyraża wolę należeć do wspólnego organizmu politycznego, a protestuje przeciwko pretensjom Polaków i Węgrów do wymienionych obszarów – zapisano. Odniesiono się też do tego, że paryski kongres łaskawie spojrzy na ich prośbę, która była równoznaczna z tym o czym w słynnym orędziu wspomniał Wilson. Naród ruski zaboru Austro-Węgier potępia przemoc i bratobójcze wojny, oddaje w ręce Kongresu rozwiązanie swego sporu z Polakami i Węgrami, oraz żąda uczestnictwa swoich przedstawicieli w obradach Kongresu – uchwalono. W trakcie tego podniosłego zebrania, pięciu działaczy rusofilskich zgłosiło akces Łemkowszczyzny do Rosji. Oczywiście była to nierealna mrzonka. Widząc jednak nastroje nieprzychylne Polakom i Węgrom, ks. Dymytr Wisłocki z Izb postulował włączenie obszaru zamieszkanego przez Łemków do Czechosłowacji. Szybko jednak podniosły się głosy o „zaprzedaniu się Czechom” niektórych działaczy, a głównymi oskarżycielami byli rusofile.

Rada Naczelna we Florynce stała się jedynym organem władzy na Łemkowszczyznę i podporządkowała sobie wszystkie inne rady. W ten sposób powstała Ruska Republika Ludowa Łemków. Na jej czele stanął Jarosław Kaczmarczyk – prawnik pochodzący z Binczarowej, który objął funkcję premiera, proboszcz z Florynki (ks. Wasyl Kuryłło) kierował dyplomacją w ministerstwie spraw zagranicznych. Rolnik z Krynicy – Mykołaj Gromosiak został ministrem rolnictwa, a Roman Sembratowycz był sekretarzem spraw wojskowych (wcześniej służył jako porucznik).  

Nowe władze przysięgały na wierność RNRŁ, a takie akty zazwyczaj odbywały się w cerkwiach. Funkcjonowanie administracji wymagało jednak pieniędzy, stąd wkrótce na wsiach zaczęto zbierać fundusze na działalność RN. Sytuacja finansowa nie była ciekawa, skoro proszono o zwolnienie korespondencji z władzami polskimi od opłat… Co dano ludziom w zamian? Oczywiście nakazano wstrzymanie się od płacenia podatku na rzecz odradzającej się Polski. Przede wszystkim zniesiono rekwizycje, które zubożyły ludność w okresie Wielkiej Wojny. Ponadto uważano, że należy ukarać wszystkich, którzy przyczynili się do prześladowań Łemków w latach 1914-1918. Została zniesiona powszechna służba wojskowa w Wojsku Polskim. Każda rodzina, wieś powinna stworzyć własną straż, która mogłaby pilnować ich dobytku. Dowództwo nad wszystkimi objął Roman Sembratowicz. W ten sposób władza polska na Łemkowszczyźnie nie miała nic do powiedzenia, a odrodzone państwo było bojkotowane.

Administracja Łemkowska coraz bardziej się umacniała wykorzystując chaos w odbudowującej się Polsce. W styczniu 1919 r. pojawiły się nowe nazwy powiatów, które znosiły podział terytorialny narzucany przez Polaków. Stworzono więc powiat Krynicki, gdzie m.in. znaleźli się Łemkowie z Sądecczyzny. Powstał powiat z siedzibą w Śnietnicy (potem w Binczarowej), w Gładyszowie (potem siedziba w Czarnem) i inne. Działalność polskich władz powoli docierała na Łemkowszczyznę, a urzędnicy zaczynali wyciągać rękę do ludności wiejskiej. Komisarz PKL w Grybowie Kazimirz Ramułt przeznaczył na potrzeby Łemków dom w mieście oraz oddał stworzonej przez nich policji… 50 karabinów. Kaczmarczyk jeździł do Krakowa, gdzie spotykał się z polskimi władzami dawnej Galicji. Ludność zaczęła dostrzegać, że w nowej Polsce nie będzie tak źle. W Nowym Sączu Łemkowie weszli w skład władz powiatowych. Jednak nie wszyscy uważali takie rozwiązanie za dobre, a tak przyjacielskie stosunki traktowali jako dobrą wróżbę na przyszłość, kiedy Republika Ludowa będzie sąsiadować z Rzeczypospolitą.

Z biegiem czasu na Łemkowszczyźnie pojawiała się nie tylko polska administracja, ale także wojsko, które miało chronić granicy polsko-czechosłowackiej, bowiem szaleli tam przemytnicy. Łemkowie obecność wojska pojmowali inaczej, dlatego sytuacja stawała się coraz bardziej gorąca. Odmawiano płacenia podatków i oddawania dóbr na rzecz wojska, a doszło do tego, że żołnierzom nawet nie sprzedawano żywności. Zygmunt Lasocki, szef PKL z Krakowa, zabronił władzom powiatowym z Sądecczyzny rozmów z Łemkami, zostawiając na to wyłączność tylko administracji krakowskiej.

Łemkowie i Rusini zaczęli się porozumiewać ponad Karpatami, łącząc siły. W Republice Ludowej zaczęto szukać wsparcia na Rusi Węgierskiej, gdzie istniała Karpatoruska Rada. W jej składzie znalazło się wielu działaczy z Florynki. Wobec tego, że Polacy blokowali im stworzenie autonomii, postanowili szukać wsparcia w Czechosłowacji. Postulaty te, które dominowały na początku 1919 r. były nie do przyjęcia dla strony polskiej. Mało tego, przedstawiciele Ruskiej Ludowej Republiki Łemków spotkali się na Hradczanach z prezydentem Masarykiem (ks. M. Jurczakewycz i dr A. Trychanskij). Poza podziwem dla ich pracy, Masaryk nic więcej im nie obiecał. Powiedział tylko sakramentalne: zobaczę co mogę w waszej sprawie zrobić. Wkrótce w Pradze pojawił się łemkowski mąż zaufania pilotujący sprawy na miejscu (dr Aleksander Hassaj). Naczelna Rada Łemkowska podporządkowała się Karpatoruskiej Radzie w Preszowie, jedynej mogącej zaprowadzić jedność wśród Rusinów. W Polsce w tym czasie (początek 1919 r.) rozpoczynały się aresztowania.

Działacze z Ruskiej Ludowej Republiki we Florynce nie zwalniali tempa i początkiem 1919 r. wylądowali w Paryżu na konferencji pokojowej. Premier Kaczmarczyk był zdeterminowany przekonywać mocarstwa do racji Łemków. Aktywnie działał tam dr Dymytro Sobin. Tymczasem trzeba powiedzieć wprost: nikt ich tam nie znał, nikt nie słyszał o ich państwie, a żaden rząd go nawet nie uznawał. Polska wyraźnie opowiadała się za włączeniem w swoje granice Łemkowszczyzny, a jakikolwiek inny ruch – włączenie terenu do Czechosłowacji – mogłoby wywołać wojnę.  Nikt nie miał na nią ochoty. Teren pogranicza był jednak sporny, czego dowodzi planowany plebiscyt na Spiszu i Orawie.

Tymczasem prasa w Polsce przekonywała, że dzięki Łemkom wojska czechosłowackie wkraczają do Polski jak im się podoba. Pisano nawet, że oddano im Gładyszów, a wkrótce armia czechosłowacka dotrze do Krosna. Wszystko było kłamstwem. Na Łemkowszczyźnie zaczęła się na siłę instalować polska władza, rozpoczęły się aresztowania. Część działaczy Republiki z Florynki uciekła za granicę, do Preszowa (Wysłockij, Tychańskij). Ks. Chylak trafił do obozu internowania w Dąbiu. Naczelnicy wielu wsi byli aresztowani (Wysowa, Uście Gorlickie). Zaczęły się pojawiać pobicia, a nawet zabójstwa Łemków. Władze Polskie zrezygnowały z mobilizowania Łemków do wojska. Inwigilowano niektórych działaczy, jak dr Kaczmarczyka, czy ks. Jurczakewycza, który w końcu uciekł do Koszyc.

W marcu Łemkowie zbierali się, aby dyskutować nad swoją sytuacją. Spotkali się we Florynce (5 marca), Brunarach (9 marca) i Krynicy Wsi (16 marca). Kaczmarczyk próbował pod nieobecność Jurczakewycza perswadować ugodową postawę wobec Polaków, bowiem tylko tak można było uzyskać swobodę kulturalną, ekonomiczną i religijną. Ks. Jurczakewycz, który wrócił do Polski, został aresztowany i odstawiony do aresztu w Gorlicach. Tam wytyczono proces członkom Powiatowej Ruskiej Rady w Czarnem. Otrzymali zarzuty zakłócania porządku publicznego. Wszyscy oskarżeni na tyle byli wystraszeni, że wycofali się z polityki. Ciągle jednak działali inni członkowie dawnej Republiki. Kaczmarczyk pojawił się w czerwcu w Krynicy, gdzie przebywał amerykański kapitan Merian Copper, który odpowiadał wówczas za pomoc żywnościową w środkowoeuropejskich krajach. W tym też celu odbył wcześniej podróż po Łemkowszczyźnie. Będąc tam, meldował do konferencji w Paryżu, że Łemkom nie dzieje się żadna krzywda od Polaków, ale w ich wsiach panuje wielka bieda.

W 1919 r. Polska wobec zagrożenia bolszewickiego rozpoczęła pobór do wojska. Do Warszawy pojechał Kaczmarczyk, który uzyskał informację, że pobór w łemkowskich wsiach zostanie zaprzestany. Jednak tak się nie stało, a starosta gorlicki nadal nakazywał mobilizację wszystkich mieszkańców powiatu. Do tego wojsko konfiskowało żywność i płody rolne. Zaczęła się agitacja antypoborowa, w której uczestniczył Kaczmarczyk. W tym czasie z USA przybył Wiktor Hładyk, który wykrył, że część z darów amerykańskich nie dotarła na Łemkowszczyznę, dopiero później sprowadzili je z Warszawy. Razem z Kaczmarczykiem zorganizował spotkanie w Binczarowej, gdzie został aresztowany i umieszczony w Grybowie.  Jednak jako obywatel Stanów Zjednoczonych musiał zostać wypuszczony.

12 marca 1920 r., z inicjatywy Hładyka, we Florynce odbył się kolejny zjazd Łemków, którzy powołali Radę Zwierzchnią Łemkowskiej Rusi. Opracowano memorandum do konferencji paryskiej, w którym domagano się plebiscytu dotyczącego przynależności Łemkowszczyzny do Polski lub Czechosłowacji. Wnioskowano o usunięcie wojska z terenów wsi łemkowskich, a także odszkodowań za rabunki. Łemkowscy nauczyciele musieli zaprzestać składania przysięgi na wierność Rzeczypospolitej. Premierem Komitetu Wykonawczego (nazywanego rządem) został ponownie Kaczmarczyk, a w jego składzie znaleźli się Łemkowie, którzy proklamowali Ruską Ludową Republikę Łemków w 1918 r.

Wkrótce rozpoczęły się aresztowania, a oskarżonym członkom rządu grożono postawieniem poważnego zarzutu: zdrady stanu. Nadal problemem był pobór do wojska, a władze polskie postępowały coraz brutalniej w stosunku do dezerterów i całej Łemkowszczyzny: okrążano cerkwie i po liturgii aresztowano wszystkich w wieku poborowym. W wigilię Bożego Narodzenia, 6 stycznia 1921 r., aresztowano członków Komitetu Wykonawczego (Chylaka, Gromosiaka i Kaczmarczyka). Oskarżono ich o zdradę stanu.

10 czerwca 1921 r. odbył się proces aktywistów łemkowskich w Nowym Sączu. Budynek sądowy został obstawiony szczelnym kordonem policji. Sytuacja była bardzo gorąca. Kilka dni wcześniej, we Florynce polska policja zabiła Tymka Maksymczaka, dezertera z wojska. W powietrzu wisiał bunt łemkowskich wsi. Oskarżonych bronili adwokaci spoza miasta: Łew Hankewycz, Kyryło Czerlunczakewycz (obaj z Przemyśla ) i Włodymir Zahajkewycz (ze Lwowa). Ich obrona polegała na odwołaniach do orędzia Wilsona. Proces się przeciągał, trwał cały dzień. Sąd uniewinnił oskarżonych: zostali uniewinnieni jako działający nie ze złej woli, ale spełniający wolę ludu. Po procesie wrócili do więzienia po swoje rzeczy i wyjechali do Binaczarowej. Tam do rana dyskutowano nad przyszłością Łemków. Nie podjęto jednak działań zmierzających do odtworzenia floryńskiej Republiki.

 

Łukasz Połomski

 

Cerkiew we Florynce. Cerkiew we Florynce.