POŻEGNANIE ZAKOŚCIELNEJ - z historii ulicy

To jedna z najbardziej klimatycznych uliczek w centrum Nowego Sącza. Przebija ją jedynie… Wąska. Decyzją sądeckich radnych - po niemal 140 latach - zniknęła ulica Zakościelna, pojawiła się św. Małgorzaty.

Uliczka została wytyczona jeszcze w XIX w., w ramach wielkich planach regulacji ulicznej w Nowym Sączu. Zanim otwarto stary cmentarz przy Jagiellońskiej, była to zwykła droga dojazdowa na cmentarz przy kościele farnym.

Grabarze mieszkający gdzieś tutaj, w XVII i- XVIII w., stanowili niezwykle barwny zawód… Niejednokrotnie oskarżano ich o pociąg do zmarłych… Niech przykładem będzie rok 1652. Wówczas w mieście szalała epidemia, ludzi chowano masowo w grobach. Grabarze Jakub Świerkowicz wraz z Sebastianem Rozborowiczem pili wódkę z czaszki zmarłego syna Świerkowicza.

Co ciekawe, uliczka wówczas nosiła za patrona również świętego – Jana. Zapewne wynika to z faktu, że tuż za mostem Lwowskim mamy kapliczkę poświęconą św. Janowi Nepomucenowi. Znajdowała się tutaj zapewne od zamierzchłych czasów. Już na pocztówkach z XIX w. widać starą kaplicę za mostem piekielskim. Współczesna, stojąca u progu Zakościelnej komponuje się w architekturę dwóch narożnych kamienic przy ul. Lwowskiej. Podobnie jak one, powstała na przełomie XIX i XX wieku, w tzw. Przedbramiu. Tutaj, według tradycji, miano wykonywać wyroki na chłopskich kłusownikach. Wewnątrz budynku znajduje się figura patrona kapliczki. Dlaczego Jan Nepomucen? Czeski święty uchodził za opiekuna mostów, chronił zapewne pobliskie Piekło od powodzi. Być może to też nawiązanie do egzekucji, które tutaj wykonywano. Święty jest bowiem wzywany w niesłusznych wyrokach.

Nazwa „Zakościelna” pojawia się już na XIX w. planach miasta, jest potwierdzona w wielu innych archiwalnych dokumentach. Wówczas widać na pocztówce chałupy mieszczące się za kapliczką, a w miejscu dzisiejszej Szkoły Katolickiej zabudowania gospodarcze parafii farnej. Wszystko wygląda jak z pejzaży Chagalla, przypomina jednocześnie o biedzie galicyjskiej.

W międzywojniu niewielu lokatorów mieszkało przy Zakościelnej, wszak nie ma tu zbyt wiele domów. Zdecydowanie najbardziej znanym budynkiem w okolicy była Ochronka dla dzieci. Dom powstał dzięki staraniu ks. Infułata Alojzego Góralika i elity sądeckej już pod koniec XIX w. Ochronkę długo prowadziły Siostry Służebniczki Dębickie. Klimat uliczki budowała także wielka narożna kamienica z ul. Lwowskiej, zaprojektowana przez Zenona Remiego. Na końcu Zakościelnej mieściła się „organistówka”, dziś jest to siedziba Caritasu. To także budynek z ciekawą historią. Przed wojną, a także po 1945 r., znanym organistą był Pan Walenty Kania.

Warto zwrócić też uwagę na fragment zrekonstruowanych murów miejskich, odcinających uliczkę od skarpy ku Kamienicy. Odbudowano je w tym miejscu dokładnie 100 lat temu, w 1918 r. U jej zwieńczenia znajdowała się brama Młyńska, wzmiankowana już w 1368 r. Według tradycji bramy bronili kuśnierze. Do XIX w. wraz z okolicznym murem często była remontowana, więc aby uniknąć wydatków ją rozebrano...

Przed wybuchem wojny ulica jeszcze nie była asfaltowana, ale szutrowana. Sądeczanie chętnie chodzili nią do fary. Asfalt pojawił się na niej długo po wojnie.

Jednym z najbardziej znanych ludzi, którzy przechodzili Zakościelną jest zapewne Jan Karski. Emisariusz Państwa Podziemnego mieszkał wówczas u Państwa Żaroffe, przy Lwowskiej 13. Pan Władysław Żaroffe do dziś z pietyzmem przechowuje leżak, na którym wypoczywał Karski, właśnie na podwórku od strony Zakościelnej. Nieopodal stały auta niemieckich żołnierzy, bowiem mieściła się tutaj kwatera żołnierzy SS. Pan Żaroffe wspomina, że okupanci kwaterowali w dużej kamienicy narożnej z ulicą Lwowską.

Z historią uliczki związane są też losy sądeckich Żydów. W narożnej kamienicy mieszkała rodzina Szlachetów, która niemal cała zginęła w Holokauście. Tylko jeden z nich przeżył okupcję w ZSRR, a do rodzinnego miasta nie wrócił. Ciężko mu było zrozumieć, że nie ma gdzie wracać…

 Św. Małgorzata, patronka Nowego Sącza, uzyskuje swoją uliczkę. To kolejny element odbudowy kultu Świętej, ale także świadomości współczesnych mieszczan, jak ważną dla sądeckich dziejów jest patronka Bazyliki. Z drugiej strony znika nazwa ulicy, która miała długą tradycję. Co jest słuszniejsze? To już pozostawiam czytelnikom.

 

Łukasz Połomski