PIERWSZA ZIMA OKUPACJI - grudzień 1939 r. na Sądecczyźnie

W grudniu 1939 r. znowu wzmogły się fizyczne prześladowania ludności żydowskiej. Do historii jednak przeszedł czyn Romana Sichrawy, który zaskoczył swoim postępowaniem nawet samych Niemców. 

Niemiecki terror nabierał rozpędu. Późną jesienią (według jednych źródeł w listopadzie, a innych w grudniu), spotkał się jednak z niespodziewanym aktem odwagi i patriotyzmu. Roman Sichrawa, pełniący funkcję prezydenta miasta, został poproszony o spisanie listy 10 zakładników, a w innej wersji opowieści straceńców, którzy mogli wyjątkowo uprzykrzać życie Niemcom w Nowym Sączu. Sichrawa takową listę spisał, ale umieścił na niej 10 razy własne nazwisko, przechodząc tym samym do panteonu największych sądeckich bohaterów wojennych. Adam Kozaczka opisywał, że zarządzający miastem dr Hein […] wziął papier do ręki, przeczytał i widząc zapisane na nim dziesięciokrotnie imię i nazwisko tylko swego rozmówcy, zdenerwowany zapytał ostro, co to ma znaczyć. Na co z kolei dr Sichrawa wyjaśnił, że zrozumiał, iż musi wystawić 10 miejscowych swoich rodaków na bezpośrednie ryzyko śmierci, ale ponieważ nie czuje się do tego w żaden sposób uprawniony, więc zrobił to tylko, co mu w tej sytuacji było wolno, tj. wystawił na to ryzyko tylko siebie. Niezwykle początkowo podniecony Niemiec zamilkł, spojrzał jeszcze raz na swojego rozmówcę i na zapisaną przez niego kartkę papieru, po czym natychmiast zwołał do swojego gabinetu wszystkich pracowników magistratu. Przybyłym oznajmił, czego zażądał od dra Romana Sichrawy, a potem opowiedział jak tamten na to zareagował. Przedstawiwszy to wszystko, krótko i dobitnie oświadczył, że uważa czyn dra Romana Sichrawy za bohaterstwo, przed którym wszyscy powinni pochylić głowy, i że pragnie tego, by wszyscy widzieli czego dokonał ten człowiek.

W tym czasie nadal trwają „chrzty niemieckie”, jak powiadano. Nie było ratusza tylko Rathaus, żydowski sklep Lustga uzyskał gotycki szyld „Hanse”, powstał Sokol Hause, Kino Dunajetz, Dlugoschstrasse. Zamiast Gimnazjum Kupieckiego mieliśmy Szkołę im. Oswalda Stamma (zabitego nauczyciela niemieckiego, dywersanta). Nazwę Chełmiec zmieniono na Helmutz ale też nie było już Nowego Sącza tylko Neu Sandez. W pożydowskim Imperialu urządzano „Deutsches Hause” z wiszącymi wszędzie swastykami.

W grudniu 1939 r. przybył do Nowego Sącza kat, który zapisał najczarniejszą kartę w historii miasta – Heinrich Hamann. Sądecczyzna zapamiętała go jako sadystę i mordercę. Nieśmiertelny, bez przesady, nasz wróg nr 1(…) Kto go nie znał, nie sądziłby, iż ten jeszcze dość młody, o jasnych stalowych oczach, przystojny, średnio – wysoki, z wyglądu elegancki (…) – to niezwykły zbrodniarz, krwią zapisany w dziejach hitlerowskiej okupacji naszego miasta i powiatu. Cynik ów nigdy nie patrzył wprost, lecz zawsze w dół, a tylko rzadko, tj. wtedy, gdy przestawał być opanowanym i chłodnym, podnosił wzrok na ofiarę… Zwykle lodowaty, jakby bez czucia i uczucia, stawał się nagle salonowo uprzejmy wobec kobiet (…) Zwyrodnialec – potrafił się znęcać nieludzko i nieprzyzwoicie, lub rozjuszony jak zwierz zabić krzesłem człowieka (np. sędziego Miklaszewskiego). Uczty, orgie pijackie, kompani i kochanki, to znane noce i dnie »pracowitego« żywota hitlerowskiego oprawcy Sądecczyzny, Hamanna - tak wspomina pana życia i śmierci - Franciszek Grodkowski.

3 grudnia na mocy zarządzenia Otto Wachtera (GG) powołano do życia niemieckie starostwo. Powiat nowosądecki został powiększony o część limanowskiego. 13 grudnia starostą został mianowany Reinhardt Busch. Urząd pełnił do 1945 r. 16 grudnia zaczęto organizować Polską Policję, która podlegała Niemcom. Decyzją Hansa Franka powołano do życia także Ukraińską Policję Pomocniczą.

Ciągle trwały egzekucje. Przy torze kolejowym 8 grudnia zastrzelono majora Augustyna. Łącznie zabito tam wtedy 22 osoby. 19 grudnia 1939 r. odbyła się pierwsza egzekucja w Biegonicach. Zginęli wówczas: Jan Chmielak, Antoni Łatka, licealista, Wolski oraz dwie niezidentyfikowane osoby. Miejsce to w kolejnych latach stało się kaźnią sądeckiej inteligencji. Łącznie, w trzech wielkich egzekucjach w Biegonicach Niemcy zamordowali tam 74 sądeczan - najlepszych ludzi z naszej ziemi: artystów, inteligencję, duchownych i społeczników. Widząc zaostrzający się terror, mjr Antoni Gryzina – Lasek przystępuje do organizowania komórek ZWZ w powiecie. W mieście, pod okiem Stanisława Długopolskiego, powstał Oddział Polskiego Komitetu Opiekuńczego. Pomagał on wszystkim potrzebującym.  

Brutalne prześladowania spotkały też Żydów. 1 grudnia zaczęło obowiązywać noszenie opaski z gwiazdą Dawida przez Żydów. 11 grudnia rozwiązano wszystkie szkoły żydowskie, a z pozostałych usunięto ludność żydowską. Na koniec 1939 r. Niemcy na Rynku urządzili jeszcze jeden poniżający dla Żydów spektakl. Odbył się on wyjątkowym dniu, w chanukę. Niemcy kazali ortodoksyjnym Żydom tańczyć, klaskać, musieli jeździć na sobie, jak na koniach. Wcześniej na rynek wnieśli na głowach menory i kandelabry. Trwało to od 10 rano do 2 popołudniu. Polacy mogli w tym czasie zabierać Żydom buty, płaszcze i ubranie. Tak ten dzień wspomniał Markus Lustig: Podczas święta Chanuki Niemcy przeprowadzili akcję przeszukania w żydowskich domach. Wszystkie formacje policji weszły do miasta: policja niemiecka, policja wojskowa i policja polska. Wszyscy żydowscy mężczyźni zostali wyprowadzeni z domów, w których przeprowadzono przeszukania i zabrano to, co przyszło im do głowy, głównie pieniądze i rzeczy wartościowe. Wywracali łóżka, materace, opróżniali szafy. Wszystko się działo od najwcześniejszych godzin rannych aż do 10:00. Do naszego domu wkroczyli wysocy rangą żandarmi, szukając broni. Ojciec, na szczęście, był na poddaszu, dokąd nie doszli. Gdy skończyli rozległe przeszukania we wnętrzu domów, złapali dużą grupę chasydów, z pejsami i brodami, w samym środku modlitwy, wciąż opatulonych w tałesy. Zaprowadzili ich do centrum miasta. Zaczęło się przedstawienie. Polacy stali naokoło a Niemcy zaczęli ściągać chasydom zegarki, ubrania i buty, rzucając je Polakom. Podpalali im brody, obcinali pejsy, każąc im śpiewać i tańczyć. Było to akcja chanukowa. Wśród dręczonych było kilku rabinów z Labowej, Gorlic i Satmer. Wielu z nich zostało zabranych do szpitala w rezultacie razów, które otrzymali podczas tego publicznego znęcania się. Wówczas tylko Pani Barbacka i aptekarz Jarosz, w ostrych słowach potraktował Polaków oglądających to widowisko. Farmaceuta powiedział: „My będziemy następni”. W 1940 r. został on zamordowany.

Kończył się 1939 r. Rok pokoju i wojny. Nie było nadziei na to, że kolejne miesiące przyniosą rozwiązanie konfliktów na świecie. Hitler odnosił wielkie sukcesy, a planował jeszcze większe.

 

Łukasz Połomski

Roman Sichrawa - fot. ze zbiorów rodziny Bilińskich. Roman Sichrawa - fot. ze zbiorów rodziny Bilińskich.