PIERWSZA KAMIENICA MIASTA - LWOWSKA 76

 

Przed wojną, jadąc od Grybowa, mijaliśmy małe parterowe domki. Pod adresem "Lwowska 76" znajdowała się pierwsza wielka kamienica w Nowym Sączu. Jej mieszkańcy żyli na pograniczu Piekła i okolicznych wiosek. Dziś, dzięki renowacji, budynek znowu jaśnieje blaskiem świetności.

Historie z tej kamienicy są ciągle żywe w pamięci mieszkańców ulicy Lwowskiej. W jesieni spotkaliśmy się przed kamienicą, w czasie naszego spaceru historycznego. Wówczas ciekawymi wspomnieniami podzieliła się z nami Pani Ewa Andrzejewska.Opowiadała, jak do kamienicy w 1945 r. stała kolejka sowieckich żołnierzy, bowiem na piętrze „przyjmowała” ich pewna pani, wiadomej profesji.

Być może to jeden z najbardziej barwych opowieści o losach domu. Ale historia budynku jest dużo starsza. Kamienicę pod numerem 76 przy ulicy Lwowskiej zaprojektował sam Zenon Remi. Był on budoniczym miejskim, znanym szeroko architektem. Była to jedna z nielicznych realizacji architektonicznych w tej części miasta. Należy również do jego najskromniejszych realizacji. Zbudowany dom otrzymał numer konskrypcyjny 579.

Przed wojną w budynku mieściło się mnóstwo małych sklepików, zupełnie jak dziś. Handel towarami spożywczymi prowadził tutaj Salomon Mendel. Pod tym adresem mieściły się także drobne zakłady przemysłowe – kamienica musiała więc posiadać większe pomieszczenia. W latach 30. warsztat stolarski prowadził tutaj Elische Blumentosk. Zatrudniał on cztery osoby, a sam mieszkał w tym budynku z rodziną. Oczywiście, jak większość tego typu zakładów w Nowym Sączu, nie dbał o dobre warunki sanitarne, dlatego często interesowała się nim Inspekcja Pracy. W budynku, przed wybuchem II wojny światowej, mieściła się drukarnia pospieszna Winfora Hirscha. Została tutaj przeniesiona z ulicy Kościuszki 18. Nie był to duży zakład przemysłowy, zatrudniał zaledwie trzy osoby.

Mieszkali tutaj zamożni mieszkańcy Lwowskiej jak Mojżesz i Freda Geller. Mieszkańcami kamienicy byli w zasadzie sami Żydzi, którzy należeli do ubogich mieszkańców. Możemy znaleźć kilka wyjątków. Przed wybuchem wojny mieszkał tutaj lekarz Wigdor Ziegler (ur. 1860). Razem z nim żyły jego dzieci: Sabina (1908 r.), Regina (1900 r.) i Estera (1914 r.). Na początku XX w.  mieszkał tutaj właściciel fabryki mioteł Ozjasz Schia Vogel recte Arberman, z żoną Leą i synem Majerem. Pośród mieszkańców uwagę zwracał muzyk Baruch Goldberger, jego żona Gitla i córka Chaja.

Ponadto znajdziemy tutaj w spisach ludności rodzinę Blau (Joachim z matką Elżbietą na rencie inwalidzkiej); piekarza Abrahama Bucka; dorożkarza Abrahama Einhorna z rodziną; o podobnej profesji Mendla Nadela; krawców z rodziny Glassner i Samuela Seiferta; furmana Dawida Lenza z rodziną; blacharza Arona Linkera; rodzinę Peterfreund; właściciel trykotrani Izrael Reich; kupca Mendela Salamona z rodziną i kolega po fachu Nechume Schongut i Aron Abraham; pomocnik piekarski Leiser Wand.

W kamienicy mieszkało mnóstwo chrześcijan z rodzin: ślusarza Ścisło, robotnika PKP Witowskiego, murarza Parjasa, Ziemników, Cięcielów, Durlaków i Kuczajów… W 1939 r. mieszkała tutaj biuralistka Gizela Migdałek, córka urzędnika notarialnego. Jak widzimy mieszkańcy tej kamienicy parali się wieloma zawodami i fachami – prawdziwy przekrój społeczny.

Wszystko się skończyło wraz z wybuchem II wojny światowej. Kamienica weszła w skład getta dla pracujących, znajdując się niemal na skraju granicy dzielnicy zamkniętej. W związku z tym Niemcy wysiedlili polskich mieszkańców kamienicy, tak jak wszystkich w okolicy. Gdy Niemcy zlikwidowali getto, większość z mieszkańców tej kamienicy zginęła w komorach gazowych Bełżca. Podzielili tragiczny los swojego narodu.

Czas nieubłagalnie płynie. Kto z mieszkańców tej kamienicy przypuszczałby, że w XXI wieku ta majestatyczna kamienica zginie w cieniu galerii handlowej? Dziś jej ściany wyglądają niczym wielki bilbord. To jeden z ważnych problemów naszego miasta. Reklamy i szyldy zakrywają jego piękno. Ważne, żeby jednak ocalić od zapomnienia historię takich budynków jak ten przy ul Lwowskiej.

 

Łukasz Połomski