OPOWIEŚĆ BOŻONARODZENIOWA

Niemal minus 20 stopni mrozu nadaje Łemkowszczyźnie niezwykłej powagi. Pusta, ciągnąca się kilometrami lasów kraina, podkreśla wówczas swoją wyjątkową surowość. To ziemia, z którą zmagali się jej mieszkańcy od wieków.

Ropki zdają się znajdować na końcu tej krainy, tam gdzie kończy się cały świat. Tutaj człowiek spędza czas będąc z przyrodą oko w oko, rzadziej z drugim człowiekiem. Tym razem, dzięki zaproszeniu Państwa Furmanów mogliśmy spędzić święta w wyjątkowej atmosferze. Takie jakieś niezwykłe były te święta: bez pośpiechu, zakupów, biegu. Żłóbek z maleńkim Jezusem wydaje się być wtedy bliżej człowieka.

 

Ciepło, które biło od bożonarodzeniowego stołu zupełnie nie licowało z temperaturą na zewnątrz. To ponoć jeden z ostatnich domów, gdzie się świętuje tak mocno tradycyjnie, po łemkowsku. Jeżeli tak powiedziała Pani Julia Doszna, to coś musiało być na rzeczy. I się nie pomyliliśmy! Stół z siankiem, przepyszne potrawy i serdeczna rozmowa w wielopokoleniowej rodzinie to najlepsze co można sobie wymarzyć w takim dniu.

 

Nie da się jednak uniknąć duchów przeszłości. Łemkowszczyzna zawsze miała ich wiele, ale ten najstraszniejszy nazywał się „Akcją Wisła”. Jak cień kładzie się na rodzinne historie, pełne dramatycznych rozstań i może nawet trudniejszych powrotów… Pustka zionie z wielu miejsc po domach. Mijając miejsce po cerkwi w Ropkach, można było sobie wyobrazić jaki ruch był tutaj w Boże Narodzenie przed 1947 rokiem.  A dziś zostały tylko krzyże nagrobne, które niczym wystające kikuty przypominają jak bardzo historia okaleczyła tę ziemię.

 

„Kiedyś miałam taki niezwykły sen – opowiadała przy świątecznym stole Babcia, Pani Betlejowa – Wszystkie te twarze, Ci ludzie co tu żyli ,wychodzili z cerkwi. I szli…”. Starsza Pani, w której twarzy odbija się cierpienie tej ziemi, w 1947 r. została wysiedlona. Wróciła 10 lat później, z rodziną. Zastali pustą wioskę. I praktycznie tak jest do dziś.

 

A może tak zawsze było? Historie o tych co wyjechali do Ameryki to też kanwa wielu opowieści. Przecież też kochali te ziemie, dlatego zazwyczaj wracali, albo pamiętali i pomagali. Gdyby nie oni, w Ropkach nigdy nie byłoby szkoły. W zasadzie i tak jej nie ma… i tutaj znowu wracamy do trudnej powojennej historii.

 

No a Ropki nadal trwają. Na stałe mieszka tutaj kilka osób, można policzyć szybko. Jak się okazuje, święta spędziliśmy w domu Pani Sołtys, więc w sumie kto mógłby więcej wiedzieć na temat mieszkańców wsi.

 

Są nowi ludzie, jak Maniuś Landa. Mówią o nim „człowiek kalendarz”, bowiem potrafi opowiedzieć o każdej dacie, wyliczyć każdą ilość dni, a nawet podać wszystkie numery rejestracyjne samochodów w Wysowej…. Jeden z przybyszów. Sam został na tym świecie, dźwigając ciężar z jakim zmagali się tutaj przez wieki Łemkowie. Codziennie na piechotę chodzi do Wysowej, tradycyjnie bez kurtki. W Boże Narodzenie nawet Ksiądz Proboszcz go zaczepił i pytał dlaczego nie jest ciepło ubrany. „Mnie tu wszyscy znają, ja jestem sławny!” – powiedział zadowolony.

 

W ten świąteczny dzień Maniuś był klamrą. Trochę tajemniczy, tak jakby się gdzieś miał wybrać. Zawieźliśmy go do Wysowej i stamtąd wieczorem go odebraliśmy. Spotkaliśmy go przy stoliku z Panem w średnim wieku. Maniuś sączył herbatkę i adorował barmankę. Tak już ma.

 

On bez Ropek nie może żyć, w zasadzie nie ma się co dziwić. Miejsce w którym życie płynie sto razy wolniej niż w każdym mieście przyciąga. Tak chyba musi wyglądać kiedyś raj, cichy jak wigilijny stół z wiersza Władysława Grabana.

 

„Nas kilku ludzi
to tak
jak by nas nie było
wdeptani
w mroźne morze śniegu
w górzystą dziedzinę
Łemkowie
rozproszeni jak ptaki
a chaszczy tu tyle
że mogę przysiąść
tysiące

Znakiem krzyża
podzielimy ziarnko
na czworo
pośród smugi lasów
rośnie jeszcze chleb
na kiesełyciu
rośnie na niebie
snop gwiazd
snop jęczmienia
znajdziecie
w sinym stogu nieba

Idzie wigilia
darujmy sobie
garść ciepła
jak przed wiekami
przyjdzie Jezus
on tak niewiele
potrzebuje”
( W. Graban).

 

Łukasz Połomski

***

 

Dziękujemy bardzo za przyjęcie Państwu Furmanom, niezwykłym gospodarzom Swystowego Sadu. Im również dedykujemy ten tekst.

Łukasz, Darek i Przemek

 

Świąteczny stół. Świąteczny stół.
Ropki. Koniec świata. Ropki. Koniec świata.
Chata Maniusia. Chata Maniusia.
Tradycyjne łemkowskie potrawy-przesmaczne! Tradycyjne łemkowskie potrawy-przesmaczne!