OKIENNE HISTORIE - Piotra Skargi 12

To jedna z najważniejszych kamienic na tej ulicy i jedna z najokazalszych w tej części miasta. Dziś ponownie świeci blaskiem, choć jeszcze niedawno straszyła przechodniów… Kiedyś była zamieszkana przez znaczących obywateli Nowego Sącza. Mieściło się w niej mnóstwo sklepów i zakładów - dziś jest to niewyobrażalne!

Nowy dom na tym miejscu postawił Jakub Klapholz w 1872 roku. Prowadził on zażarte spory z zakonem jezuickim, na ogrody którego wypuścił swoje okna. Zrobił to zresztą niezgodnie z planem budowy. Magistrat nakazał mu je zamurować a ten zrealizował zarządzenie w ten sposób, że zlikwidował tylko jedno z trzech okien. Rok później zapłacił karę grzywny i dostał ponowne upomnienie. Okna zamurował dopiero w 1875 roku, po długich sporach z zakonnikami. Jednak cztery lata później, po kryjomu wybrał cegłę z jednego z nich i sytuacja się powtórzyła. I znowu je zamurował.

W 1890 roku jego dom padł ofiarą pożaru, który zresztą strawił okoliczne budynki. Nie pomny na wcześniejsze spory Klapholz… wybił znowu okna na ogród jezuicki. Ci oczywiście wnieśli skargę a Żyd nie zapłacił kary. Mając dosyć sporów, zwrócił się o polubowne załatwienie sprawy. O dziwo ugodę zawarto w sierpniu 1890 r. Jezuici nawet zgodzili się na okna, jednak zastrzegali że mają być okratowane. Taki zabieg miał zapobiec wyrzucaniu w ogród zakonny śmieci i pomyj, co było wcześniej normalną praktyką. Gdyby zakon budował nowy dom, żydowscy właściciele kamienicy zobowiązani byli zamurować okna. Tak skończył się trwający prawie 20 lat spór katolicko – żydowski o okna. Chyba jedyny taki w dziejach naszego miasta.

Rodzina Klapholzów była bardzo zasłużona dla Nowego Sącza. Do największych zaszczytów doszedł Mendel Klapholz – długoletni radny miejski, dyrektor Miejskiej Kasy Oszczędności. Zmarł w lipcu 1905 r. Przedstawiciel rodziny - Wilhelm Klapholz, przed wojną prowadził w kamienicy „koncesjonowane przedsiębiorstwo dla instalacji elektrycznej i przeniesienia siły”. Produkował urządzenia świetlne – reklamowe. Jakiś czas przebywał przed wojną nawet w Palestynie. Na rynku lokalnym nie miał konkurencji.

Początkowo, przed erą Kalpholzów, pod tym adresem mieścił się dom Wilhelma Zauderera, starosądeckiego chirurga miejskiego. Leon, Jakub i Maurycy Zaudererowie w XVIII i XIX wieku byli lekarzami i chirurgami miejskimi w Nowym Sączu. Jakub jest pierwszym wymienionym w Nowym Sączu lekarzem miejskim, niestety przy okazji swojej śmierci 27 lipca 1868 roku. Spośród całej rodziny wyraźnie najbardziej zaznaczył swoją obecność Maurycy Zauderer, lekarz miejski i prymariusz szpitala epidemicznego w Nowym Sączu, opiekun przytułku dla ubogich. Maurycy był wyznania rzymsko-katolickiego i został pochowany na cmentarzu przy ul. Rejtana.

Przed wojną mieszkał tutaj Żyd, którego wszyscy nazywali Reb Bejrysz Doktor, stały bywalec chasydzkiej bożnicy, znany talmudysta. Naprawdę nazywał się Bejrysz Folkman. Przydomek zawdzięcza posłudze felczerskiej jaką pełnił w armii austriackiej. Nie był żadnym lekarzem ale ludziom to nie przeszkadzało. Często leczył biedotę za darmo, słynął jako dobroczyńca. Nic dziwnego, że Żydzi nazwali go „łamed wuwnikiem” – jednym z 36 osób, jakie Bóg zsyła na świat w każdym pokoleniu aby poprawić los najbardziej uciśnionych.

Dom był zamieszkany przez inteligentów i biedotę. Jak większość większych kamienicy był lustrzanym odbiciem statusu społecznego sądeczan. Na wyższych piętrach mieszkali bogaci, w oficynach biedota. Podobnie jak w całej dzielnicy żydowskiej, także większość mieszkańców tej kamienicy zajmowała się handlem. Mieszkał tutaj młody wdowiec Berl Baum, który handlował na targach i jarmarkach rybami. Takich osób było tutaj wiele.

Przed wojną cały parter usiany był najróżniejszymi sklepami. I tak handel maszynami prowadził tutaj E. Kresh. I. Mayer i A. Epstein prowadzili tutaj fabrykę, a raczej wytwórnie świec. Mieścił się tutaj także skład węgla Stanisława Gutka. MendelWasner prowadził na parterze sklep z produktami mlecznymi, zaś spożywczymi artykułami naprzeciw handlował Jakub Zalman. W międzywojniu miał tutaj sklep żelazny Józef Aleksander. Podczas okupacji był członkiem podziemia. Stanisław Waśko miał tutaj zakład szewski. Był synem Jana, który kiedyś też był szewcem w tej kamienicy. Niemcy, Żydzi, Polacy – nikomu nie przeszkadzało wówczas takie sąsiedztwo i wszyscy żyli ze sobą zgodnie.

W czasie wojny dom znalazł się poza gettem. Większość jego mieszkańców zginęła w komorach gazowych Bełżca. W sierpniu 1942 roku, przed budynkiem kamienicy maszerowali Żydzi, którzy udawali się na stację kolejową aby pojechać na wschód, „do pracy”, jak wmawiał im niemiecki okupant. Po wojnie czasem ktoś wracał do budynku, oglądał stare kąty, gdzie spędził dzieciństwo. Budynek popadał w ruinę, ale na całe szczęście został ponownie ożywiony!

 

Łukasz Połomski 

Piotra Skargi 12 - wrzesień 2018 r.
Fot. ŁP. Piotra Skargi 12 - wrzesień 2018 r. Fot. ŁP.
Piotra Skargi 12 - wrzesień 2018 r.
Fot. ŁP.  Piotra Skargi 12 - wrzesień 2018 r. Fot. ŁP.
Piotra Skargi 12 - wrzesień 2017 r.
Piotra Skargi 12 - wrzesień 2017 r.