NOWY SĄCZ - KWIECIEŃ 1939 - ostatnie dni międzywojennego Sącza

Ostatnia taka Wielkanoc, ostatnia taka Pascha. Nikt nie przypuszczał, że kolejne święta będą odbywały się w zupełnie innej atmosferze.

Na początku kwietnia świętowano Wielkanoc. W kościołach odbyły się rezurekcje. W kolejnych latach, w okresie II wojny światowej, ks. infułat Roman Mazur (proboszcz fary) nie śpiewał już „Wesoły nam dziś dzień nastał…”. Święta były oczywiście czasem radości i spotkań przy stołach, ale głównym tematem podejmowanym przy rozmowach były stosunki z Niemcami. Nawet w świątecznym numerze „Głosu Podhala” nie uniknięto tej sprawy, pojawił się artykuł „Militaryzacja psychiki Polaków”. Ten tytuł idealnie oddawał atmosferę wśród Polaków i sądeczan.

31 marca zmarł profesor Wojciech Janczy, wybitny pedagog i wychowawca tysięcy absolwentów gimnazjum. Na początku kwietnia odbył się wielki pogrzeb z udziałem duchowieństwa sądeckiego, prowadzony przez prałata Jędrzeja Ciernika. Swojego kolegę na miejsce wiecznego spoczynku odprowadziło grono profesorskie i liczni gimnazjaliści. Jak zapisała prasa, zmarły swoim życiem wystawił sobie pomnik z napisem „non omnis moriar”. W kwietniu 1939 r. zmarł także zasłużony urzędnik Leopold Ciombor z ul. Lwowskiej. 27 kwietnia odbyło się w kościele parafialnym nabożeństwo żałobne za spokój duszy Walerego Sławka.

Tymczasem coraz częściej składano się na pożyczkę przeciwlotniczą, aby wspierać Wojsko Polskie. Major Wójcik przeznaczył na FON dwa złote zegarki. Składali się niemal wszyscy, nawet żydowski Skład Win Podhalańskich przeznaczył na ten cel 2 tys. zł. W szkołach odbywały się zebrania z rodzicami, które służyły także edukowaniu starszego pokolenia na temat zbliżającej się wojny. 2 kwietnia, w Gimnazjum Niepokalanek odbyło się zebranie z rodzicami. Było o tyle nietypowe, że siostra Magdalena wygłosiła referat o znaczeniu kobiety we współczesnym świecie. Podkreślała, że gdyby nadeszło zagrożenie ojczyzny, każda dziewczyna ma obowiązek stanąć w jej obronie.

Zdecydowanie mniej działo się w polityce. Przerwa była spowodowana świętami chrześcijańskimi i żydowskimi. Poza tym zbliżały się wybory do Rady Miasta, a w prasie zachęcano do głosowania. Podczas sesji Rady Miasta, 26 kwietnia, włodarze wymyślili, że sprzedadzą parcelę po poczcie na Jagiellońskiej (rejon dzisiejszej Małej Galerii), aby pozyskane fundusze przeznaczyć na budowę szkoły w Załubińczu.

Mimo niepewnej sytuacji politycznej ciekawe rzeczy działy się także w gospodarce. Szeroko reklamowała się nowo otwarta stolarnia Borucha w Nowym Sączu. Coraz więcej było chrześcijańskich fabryk. Przy ul. Kolejowej niejaki Kuchno prowadził np. chrześcijańską fabrykę wód gazowych i lemoniad, a na Narutowicza była Pralnia Narodowa. Czym się różniła chrześcijańska woda gazowana od żydowskiej? Tego nie wiemy… Remontowano sklep Katolickiej Taniej Kuchni. Nowe umeblowanie zaprojektował nauczyciel Gimnazjum Kupieckiego prof. Zygmunt Klinowski. W gazecie znajdujemy ogłoszenie, że ktoś chciał sprzedać kamienicę w śródmieściu z widokiem na Beskid Sądecki. Reklamował komfort, 16 ubikacyj. W kwietniu, Srebrny Krzyż Zasługi otrzymał Ignacy Twardowski, wybitny rzemieślnik i prezes Związku Wędliniarzy w Nowym Sączu.

Sporo działo się w kulturze. 5 kwietnia w Domu im. Pierackiego otworzono wystawę grafików lwowskich. 23 kwietnia, Polski Związek Zachodni zorganizował w tym samym miejscu odczyt o wpływach Niemców w kościele ewangelickim, który wygłosił Jerzy Tyz, pastor z Sosnowca. Tenże duchowny odprawił w kościele ewangelickim patriotyczne nabożeństwo ze stosownym kazaniem. Zbierano fundusze na ziemie przyłączone na Zaolziu. Jeszcze nie słyszały stare stylowe mury ewangelickiego zboru tak duchem polskości nacechowanego słowa – zapisała prasa. Odnotowano, że wśród obecnych nie było wielu ewangelików Niemców, którzy zbojkotowali kazanie. Pojawiło się za to sporo rodzin ewangelickich, które od lat wykazywały się gorącym patriotyzmem. Coraz bardziej zaostrzała się sytuacja związana ze zbliżającą się wojną. 16 kwietnia, na Rynku tłumy ludzi protestowały przeciw Niemieckim planom. Zachęcano młodzież do wstępowania w szeregi wojska. Wówczas antyniemiecki wiersz „Deutschland Deutschland” napisała córka burmistrza Sichrawy, dr Sichrawa - Bilińska. Został opublikowany w „Głosie Podhala”.

W kwietniu 1939 r., na Sądecczyźnie dochodziło także do wstrząsających wydarzeń. W Starym Sączu z namiotu cygańskiego na Piaskach wyszła 2 letnia córka Antoniego Ciureji i utopiła się w Popradzie. Rodzice zostali oskarżeni o brak opieki, a ciało zauważył inny Cygan, który próbował ratować dziewczynkę. Niestety wyłowił martwe dziecko. W Popardowej niejaki Jan Gąsior nadział się w stodole na widły. Stało się to podczas zabawy ze swoimi rówieśnikami. Został odwieziony do szpitala w Nowym Sączu, a jego los jest nie znany.

Sporą sensację wywołał rabunek na znanym masarzu E. Kiełtyku. W swoim domu, w Gołąbkowicach, przechowywał w szufladzie 1 tys. zł. 15 kwietnia spostrzegł, że nie ma pieniędzy. Przywłaszczenia pieniędzy, według ustaleń policji, dokonała jego ekspedientka Antonina Kantorówna, która skradła kluczyk do szuflady. Dała go następnie siostrze, a ta włamała się do domu. Zdążyły wydać tylko 20 zł, resztę zabrała policja.

Niemałą sensację wywołał także fakt, że Prezydent Mościcki stał się ojcem chrzestnym bliźniaków z Woli Skrzydlańskiej na Limanowszczczyźnie. Tamtejszy dyrektor Rafinerii w Sowlinach Józef Florian odebrał zaś Srebrny Krzyż Zasługi.

W Nowym Sączu pachniała już wiosna. Można było ją wyczuć i zobaczyć. Ludzie zrzucali ciepłe ubrania, a Czabajski zapowiadał w reklamach dostawę odzieży w tym modne kapelusze i czapki: „płaszcze płócienne, impregnowane w różnych gatunkach i kolorach”. Ostatnia przedwojenna wiosna…

 

Łukasz Połomski

 

Plany w Nowym Sączu. Na środku znajdował się pomnik Adama Mickiewicza. Fot. arch. Sądeckiego Sztetlu. Plany w Nowym Sączu. Na środku znajdował się pomnik Adama Mickiewicza. Fot. arch. Sądeckiego Sztetlu.