NAFTALI HALBERSTAM (1924-2020)

Końcówka kwietnia 2017 r. Do Nowego Sącza, jak zwykle, zjeżdżają się tłumy chasydów odwiedzających grób cadyka i rabina Chaima Halberstama. Jest jorcait, dzień cudów. Jeden z nich właśnie dzieje się na naszych oczach.

Tłum chasydów napiera na samochód, który podjeżdża pod bramę cmentarza. Słychać tylko okrzyki: Sanz rebe! Sanz rebe! Z samochodu wysiada powoli staruszek, który dokładnie rozgląda się dookoła, ogląda Rybacką, cmentarz żydowski. Czuć delikatny wiaterek zawiewający od Dunajca, który delikatnie smaga jego brodę. Otoczony przez grupę chasydów zdaje się być zabezpieczony od zimna i chłodu. Futrzany kołnierz dodaje mu dostojeństwa. Powolutku, podpierając się laseczką, maszeruje do grobu Diwrei Chaima, cadyka sądeckiego.

Naftali Halberstam nie był zwykłym pielgrzymem na tamtym jorcaicie. Był praprawnukiem słynnego cadyka Chaima, w prostej linii dziedzicem sądeckiego rabinatu. Gdyby nie wybuch II wojny światowej zapewne to on mieszkałby w dworze cadyków przy Kazimierza Wielkiego. Doskonale go pamiętał, bowiem jego dziadek był ostatnim cadykiem w Nowym Sączu.

Każdy krok do grobu przodków na cmentarzu jest jak odkrycie historii. Staruszek się zatrzymuje i patrzy. Ogląda się na panoramę miasta. Nikt chyba do końca nie rozumie, jak ważny jest dla niego powrót do tego miejsca. Powrót do swojej ojczyzny, do grobów świętych przodków.

Naftali przyszedł na świat w 1924 r. w Nowym Żmigrodzie, w rodzinie cadyka. Z tego miasta pochodziła jego matka, zaś ojciec Baruch miał zostać następcą świętych rabinów Sącza. Potomkowie cadyka od lat rządzili sądeckimi chasydami. Tak było z Chaimem, jego synem Aronem, jego wnukiem Arie Lejbuszem, jego prawnukiem Mordechajem Zeevem. Począwszy od Arona, wszyscy przed objęciem rabinatu w Sączu byli rabinami w Grybowie. To była tradycja. Wszystko brutalnie przerwał Holokaust.

Kiedy młody Naftali przyjeżdżał do Sącza zatrzymywał się na dworze dziadka, modlił się w bożnicy grybowskiej. Mieściła się zaraz naprzeciwko domu cadyka. Pewnie już tylko on ją pamiętał. Być może dlatego, kiedy ostatni raz wychodził z synagogi kazał się zatrzymać na schodach, rozgonił chasydów i patrzył w stronę zamku. W jego oczach odbijał się gwar ulicy żydowskiej i rozmodlony tłum wokół domu swojego dziadka.

W 1927 r. Naftali zamieszkał w Grybowie. Baruchowi i Reizli urodzili się także synowie Chaim i Józef oraz córki Tauba i Rachela. Po ukończeniu nauki w chederze, Naftali został zapisany do prestiżowej jesziwy w Lublinie, gdzie był przygotowywany do objęcia rabinatu. Wszystko skończyło się 31 sierpnia 1939 r. Niemal w ostatnim momencie Baruch wysłał żonę i dzieci pociągiem do Lwowa. Uciekali, tak jak wszyscy. Jak się okazało rodzina rozdzieliła się na zawsze, a Baruch zginął w Holokauście.

Na kresach Naftali z rodziną spotkał się z innym totalitaryzmem – sowieckim. Aresztowany, został wysłany na Syberię. Pracował ciężko w gułagu niedaleko Kołymy, potem w Kazachstanie. Razem z nim był dziadek ze Żmigrodu, rabin Sinai Halberstam. W wolnych chwilach uczył młodego wnuka, a nawet jak powiadano – Naftali zapisywał jego nauki. To była najdziwniejsza jesziwa na świecie… Do Polski powrócił w 1945 r., głównie żeby załatwić formalności w Grybowie. W Krakowie wszedł w skład Komitetu Rabinów i zajął się pomocom uchodźcom i powracającym chasydom.

Rebe Naftali zorientował się, że powojenna Polska to nie jest miejsce bezpieczne. Sprzedał dom w Grybowie i wyjechał do USA, gdzie w Nowym Jorku odtworzył dynastię Sanz. Wpisała się na stałe w życie chasydów w Borough Park. Otworzył tam własny Bet-ha Midrasz, który hojnie wspierał także Satmar Rebe Joel Teitelbaum. Naftali ciągle jednak tęsknił do domu.

Zajął się opracowywaniem genealogii chasydzkich, a w jego domu znajduje się labirynt utworzony z regałów wypełnionych księgami. W 2013 r. będąc w Stanach Zjednoczonych, z przyjacielem Stephenem Shoosterem, złożyliśmy krótką wizytę w domu Naftalego, przyjął nas serdecznie, nie obyło się bez sądeckiej śliwowicy, którą nas poczęstował. Przekazałem rabinowi kopie świadectw szkolnych jego sióstr z archiwum grybowskiej szkoły żeńskiej (dziś SP1), rabin pokazał nam list od papieża, z podziękowaniem za przekazanie ksiąg do Biblioteki Watykańskiej – napisał we wspomnieniu o nim Kamil Kmak na portalu Saga Grybów.

Wielką troską Naftali dażył też swoją rodzinę. Poślubił córkę rabina Lipy Manna. Doczekał się 18 dzieci i ponad 100 wnuków. 

W 2017 r. ostatni raz odwiedził Nowy Sącz. Wychodząc z cmentarza powitał mnie polskimi słowami Dzień dobry. Nasza krótka rozmowa była niesamowita – rozmawialiśmy łamaną polszczyzną z dodatkiem angielskiego. I chyba był to nasz język, ponieważ chasydzi go nie rozumieli. To był język przeszłości, ale jednocześnie przyszłości. Kilka minut potem Rav Naftali wmurował pierwszą cegłę pod chasydzki hotel na ul. Rybackiej. Przeszłość spiął z przyszłością, być może wiedząc, że ostatni raz wdycha tutaj nadujacowe powietrze.

Potem nadszedł szabat, ostatni taki w Nowym Sączu. Rav Naftali, w przededniu 93. urodzin, powolnym kroczkiem przemierzał drogę z hotelu „Panorama” do sądeckiej synagogi. Wokół niego wianuszek chasydów, tak jak na zdjęciach z okresu międzywojennego. Na te kilka minut ulica Kazimierza Wielkiego przypomniała sobie wielkich cadyków i dawną nazwę – jidysz gasse. Wchodząc do synagogi dał znać, że mnie widzi machając laską. Gut Szabes! – powitaliśmy się. A potem był niesamowity wieczór, gdzie rabin modlił się w sądeckiej synagodze, śpiewał i tańczył ze swoimi chasydami. Tak jak robił jego ojciec, dziadek, pradziadek i tak dalej, aż do cadyka Chaima. Czuć było historię w powietrzu.

W taki sam szabat, 4 lipca 2020 r. rabin Naftali Halberstam zmarł. Trudno było w to uwierzyć, bowiem jeszcze kilka dni wcześniej żywnie interesował się judaikami odkopanymi w Nowym Sączu. Będzie go brakować, a chasydzki świat już nie będzie taki sam.

 

Łukasz Połomski

 

Informacje na portalu Saga Grybów: 

https://www.facebook.com/grybow/photos/a.206544349452283/2846262198813805/?type=3&theater

 

Naftali Halberstam (w białym szaliku) w Nowym Sączu - 2017 r. Fot. Ł. Połomski Naftali Halberstam (w białym szaliku) w Nowym Sączu - 2017 r. Fot. Ł. Połomski
Naftali Halberstam (1924-2020). Naftali Halberstam (1924-2020).
Naftali Halberstam podczas ostatniego swojego szabatu w sądeckiej synagodze - 2017 r. Fot. S. Sikora. Naftali Halberstam podczas ostatniego swojego szabatu w sądeckiej synagodze - 2017 r. Fot. S. Sikora.
Naftali Halberstam opuszcza sądecką synagogę - 2017 r. Fot. S. Sikora. Naftali Halberstam opuszcza sądecką synagogę - 2017 r. Fot. S. Sikora.
Naftali Halberstam w Nowym Sączu - 2017 r. Fot. Ł. Połomski Naftali Halberstam w Nowym Sączu - 2017 r. Fot. Ł. Połomski
Naftali Halberstam podczas ostatniego swojego szabatu w sądeckiej synagodze - 2017 r. Fot. S. Sikora. Naftali Halberstam podczas ostatniego swojego szabatu w sądeckiej synagodze - 2017 r. Fot. S. Sikora.
Naftali Halberstam w Nowym Sączu - 2017 r. Wmurowanie pierwszej cegły pod budowę hotelu chasydzkiego. Fot. Ł. Połomski Naftali Halberstam w Nowym Sączu - 2017 r. Wmurowanie pierwszej cegły pod budowę hotelu chasydzkiego. Fot. Ł. Połomski
Naftali Halberstam podczas ostatniego swojego szabatu w sądeckiej synagodze - 2017 r. Fot. S. Sikora. Naftali Halberstam podczas ostatniego swojego szabatu w sądeckiej synagodze - 2017 r. Fot. S. Sikora.