MŁYN DOLNY - saga rodziny Laxów

To jeden z ostatnich takich budynków w mieście. Na całe szczęście został niedawno odnowiony i ponownie świeci swoim dawnym blaskiem. Mało kto pamięta, że dom przy ulicy Młyńskiej, był młynem właśnie….

Starsi mieszkańcy miasta i okolicznych wiosek opowiadają, jak jeszcze przychodzili tam mielić zboże! Dziś po wspomnieniach pozostała nazwa „Młyńskie”. W ten sposób określano niemal całą dzielnicą nazywaną dziś osiedlem Kilińskiego. U progu XX wieku była to industrialna część miasta, dziś mało kto o tym pamięta… 

Młyn Dolny, a więc odnowiony budynek, ma bardzo stare korzenie - był częścią Młynów Królewskich. Następnie, w okresie zaborów wszedł w skład majątku skarbu cesarstwa. Fundusz kameralny oddał zarząd nad młynami Powiatowej Dyrekcji Finansów w Nowym Sączu. W 1871 r.  należały do Reibscheida. Od 1875 do 1882 r. posiadał je Piotr Hoffman, płacąc 63 zł reńskich (złr) reńskich czynszu za mielenie, co było tradycyjną daniną do skarbu miejskiego od młynarzy. Z racji, że 30 złr płacono od dwóch kamieni młyńskich, stąd możemy przypuszczać, że w tym zakładzie pracowały aż cztery.

Kontraktem z 17 marca 1882 r. Młyn Dolny i Górny odkupiła Anna Schützer. Jej mąż Berl, był wpływowym człowiekiem w mieście – radnym i bogatym kupcem. Swój sklep miał w Rynku, tam posiadał także rozległą kamienicę – dziś Rynek 22. Berl ponadto zakładał Komunalną Kasę Oszczędności, wchodząc do jej pierwszego zarządu. Jednym słowem, Schützerowie byli elitą miasta.

Anna przedsiębiorcza kobieta postanowiła zmodernizować zakład, stosując przy tym najnowocześniejsze metody. Szybko przebudowała okolice, wznosząc na miejscu starych młynów dwa nowe, imponujące budynki, pracujące w systemie amerykańskim. Skąd ta nazwa? W cale nie sprowadzono maszyn z USA! Wszystko co było „amerykańskie” było lepsze, a młynarstwo w XIX w. przechodziło szybki rozwój. Nowy system mielenia zboża pojawił się wówczas także w Galicji. Do mielenia „po amerykańsku” używano kwarcowych kamieni przy zastosowaniu żelaznych konstrukcji, centralnego napędu oraz lepszego pro­cesu segregowania i oczyszczania zboża. Warto nadmienić, że często młyny amerykańskie poruszała siła wody. Pytanie skąd na Młyńskiej rzeka? Wyobraźmy sobie, że Kamienica była tutaj przecięta tzw. Młynówką, która dostarczała wodę do zakładów.

Sądecka bizneswoman, Schützerowa, wzniosła dom nr 314, czyli przy ul. Młyńskiej 18, dziś już nie istniejący. Wygląda na to, że sama nie miała spadkobierców, posiadała za to liczną rodzinę – braci Mojżesza Dawida i Salomona Laksów (Laxów).

W związku z tym, w 1905 r., u schyłku życia Schützerowa przekazała udziały w nieruchomości rodzinie Lax - po połowie: Salomonowi Izakowi i Hermanowi Leibie – swoim bratankom. Wydaje się, że obydwaj byli braćmi. Kamienica w Rynku dostała się w ręce ich siostry – Racheli.   

Podczas rządów Laxów doszło do wielkich przeobrażeń. Młyn Dolny utrzymał swoją funkcję, a Młyn Górny czekały wielkie zmiany. W 1909 r. Herman Laks oddał swoją część zakładu Salomonowi, który 16 kwietnia 1910 r. sprzedał wszystko gminie nowosądeckiej za bagatela 36 tys. koron! Wówczas był to wielki, ba – olbrzymi – majątek! W tym miejscu powstała stolarnia, ale to już inna historia. 

Od tej pory adres Młyńska 374 (numer konskrypcyjny) długo związany był z rodziną Laxów. Nazwisko rodzinne często pisano wymiennie z „Laks”, „Lachs”. Twórcą potęgi rodzinnej był zdecydowanie wspomniany Herman, który mieszkał w tym budynku i długo prowadził swój zakład. Był jednym z najbogatszych i najbardziej wpływowych Żydów w mieście. Urodził się w 1846 r. jako syn Salomona i Chany. Miał rozliczne rodzeństwo, a cała rodzina prowadziła świetną politykę małżeńską. Siostry Hermana wyszły za mąż za bogatych i wpływowych nowosądeczan. Rachela Rozalia (ur. 1844) wzięła za męża Jakuba Grossbarda, który przybył z Żabna – zamieszkała w kamienicy Schützerów w Rynku 22. Zmarła w 1936 r. i jej nagrobek zachował się na cmentarzu żydowskim w Nowym Sączu. Jej siostra wyszła za Hermana Körbla, wpływowego kupca, ale o tej części rodziny później.

Nowy właściciel młyna poślubił pannę z Ropczyc - Blima Betti (ur. 1850 r.). Herman był długoletnim radnym miejskim, od co najmniej 1883 r. Ponadto pełnił urząd Dyrektora Komunalnej Kasy Oszczędności w Nowym Sączu. Zajmował się także propinacją – w 1879 r. dzierżawił karczmę Bernaszówka, przy drodze do Starego Sącza (dziś ul. Jagiellońska). Urząd radnego piastował nawet w podeszłym już wieku, w II RP. Zmarł 8 stycznia 1929 r., a o jego śmierci i zasługach pisała nawet lokalna prasa.  

Pośród jego dzieci zdolnościami do nauki wyróżniał się syn Salomon (ur. 1871 r.). Z zawodu był buchalterem i to on naturalnie przejął interes młynarski. Poślubił Helenę Itę (ur. 1889 r. w Kołomyi) i miał z nią synów: Jeruchima Juliana (ur. 1901 r.) i Romana (u. 1909 r.).  Możemy zauważyć spolszczanie imion w rodzinie Laxów, co było to bardzo popularne wśród zasymilowanych rodzin. Była to familia cechująca się patriotyzmem, mówiąca po polsku i kształcąca dzieci w duchu polskości. W ten sposób wśród uczniów I Gimnazjum znajdujemy m.in. Romana Laxa, który do klasy chodził ze słynnym historykiem Emanuelem Ringelblumem, twórcą archiwum getta warszawskiego.

Po śmierci Hermana, zarząd nad młynem przejęła spółka „Lucjan Laks i Spadkobiercy”. Ciężko powiedzieć kim był ów Lucjan, może chodziło o Juliana. W tym czasie w młynie pracowały cztery osoby. Przed samą wojną zakład prowadził wspomniany Julian  Laks, wnuk Hermana, syn Salomona. Przy młynie mieszkał  ze swoją matką Heleną i bratem.

Razem z nimi, w 1910 r., na Młyńskiej mieszkała siostra Hermana - Salcia Salomea (ur. 1841  r.), która poślubiła wspomnianego Henryka Körbla. Urodził się on w 1831 r., był właścicielem handlu bławatnego, ale także wpływowym radnym miejskim, członkiem wielu instytucji. Mieszkał tutaj z żoną i gromadką dzieci: Gitel, Fryderyką, Leontyną, Samuelem, Ellą, Malcią. W budynku Laxów pod numerem 18  żyło wielu znanych sądeczan. W 1939 r. mieszkał tutaj stolarz Edward Czernecki z rodziną oraz krawiec Stanisław Czernecki. Pokoje wynajmowali z rodzinami także funkcjonariusz PKP Tadeusz Czery, ślusarz PKP Wilhelm Hruby, cieśla PKP Feliks Książek i funkcjonariusz PKP Leon Kubik. Ponadto mieszkał tu woźny policji Jan Słomka i pracownik poczty Franciszek Sotowicz z rodziną.

Mimo wszystko ciągle działał tutaj młyn. W latach 1924 - 1928 opłata młynna wynosiła 3300,56 zł, a potem zwiększono ją do 4000 zł. Powoli jednak interes stawał się mało opłacalny. Po wojnie, w 1948 roku zakład nabyli Państwo Adam i Wiktoria Krzakowie. Właściciele uruchomili na krótko młyn, ale pod koniec XX wieku cały budynek zmienił swoje przeznaczenie na funkcje mieszkalne.

Co się stało z sądeckimi Laxami? Nie znajdujemy dokumentów świadczących, że przeżyli Holokaust. Jedni mówią, że wyjechali przed wojną. Inni, że prawdopodobnie podzielili los innych żydowskich mieszkańców miasta. Faktem jest, że po potędze rodu pozostał ten budynek, niemy świadek historii.

 

Łukasz Połomski

Młyńska 9 - wrzesień 2017 r. Młyńska 9 - wrzesień 2017 r.
Młyńska 9 - wrzesień 2017 r. Młyńska 9 - wrzesień 2017 r.
Młyńska 9 - wrzesień 2017 r. Młyńska 9 - wrzesień 2017 r.