MACEWA CÓRKI IZRAELA

Równo roku temu dowiedzieliśmy się o macewie, która znajdowała się w jednym z sądeckich ogródków. Ciężko było nam uwierzyć, że przez ponad 70 lat nikt nie odwiózł jej na cmentarz. Nawet nie zapytał, co z nią zrobić...

 

Właścicielka ogródka na Wólkach powiedziała nam, że kiedy w nowo kupionym domu zobaczyła przez okno napisy hebrajskie w skalniku, od razu wiedziała, że nagrobek powinien wrócić na swoje miejsce. Dotarła do nas przez naszą znajomą. Jak się dowiedziałem cały skalnik ułożył ogrodnik poprzedniego właściciela. Przychodzą mi do głowy opowieści Jakuba Mullera, który wspomniał o tym, że na Wólkach wykładano macewami pomieszczenia gospodarcze należące kiedyś do gminy nowosądeckiej. Kto wie, może stamtąd wziął je tajemniczy ogrodnik?

 

- Nie wiem czy to wszystko – powiedziała właścicielka ogródka jesienią 2015 r. Faktycznie dookoła mnóstwo podobnych kamieni, jedne wbite głębiej, inne zaledwie położone. Między nimi krzaki, kwiaty i mnóstwo błota. Wyciągnęliśmy kilka – nie było napisów hebrajskich, więc nie rozbieraliśmy całego skalnika. Odłożyliśmy zabranie macewy na wiosnę, kiedy będzie mniejsze błoto.   

 

Wyciąganie macewy było wyjątkowo trudnym przedsięwzięciem. Być może nawet trudniejszym niż organizacja wszystkich naszych wydarzeń! Jest jednak coś w tym niesamowitego, że przynajmniej w ten sposób oddajemy sprawiedliwość dziejową.

 

Nagrobek ważył swoje. Razem z Maćkiem i Arturem przenieśliśmy go do samochodu, a potem przewieźliśmy go na cmentarz. To była taka ostatnia, symboliczna droga osoby, która kiedyś pod nim spoczywała. Przejeżdżając przez dzielnicę żydowską mijaliśmy kolejne kamieniczki, a ja myślałem, że być może w jednej z nich mieszkał „właściciel” macewy.

 

Po wniesieniu nagrobka na cmentarz stwierdziliśmy, że już wiemy, jak napisać „Poradnik dla wydobywających macewy”. To nie taka prosta sprawa! Okazało się, że podczas przenoszenia wiele elementów zostało porysowanych, wiele się wykruszyło…

 

Mimo to miałem nadzieję, że uda się odczytać osobę, która kiedyś pod nim spoczywała.  Z pomocą przyszedł nam Sławek Pastuszka. Dzięki odczytaniu przez niego inskrypcji wiemy, że macewa należy do kobiety, córki Jisraela, która zmarła w rosz chodesz nisan 5681. Po przeliczeniu dat okazuje się, że zmarła między 9 a 11 marca 1921 roku. Nie możemy dowiedzieć się, jak miała na imię – napisy nie zachowały się do dzisiejszych czasów.

 

„Są trzy możliwe daty śmierci, bowiem na nagrobku zachowała się tylko informacja o rosz chodesz, niestety nie ma informacji, czy była to wigilia, 1 czy 2 dzień” – mówi Sławek. W ten sposób wiemy wszystko co można się dowiedzieć.

 

Nagrobek spoczął pod murem cmentarnym, obok innych, jakie przywieźli w ostatnich latach nowosądeczanie. Można go zobaczyć zerkając przez bramę cmentarną.

 

To ważne, żeby zaginione macewy trafiały na Rybacką - tam jest ich miejsce. Jeżeli ktoś zna miejsce złożenia żydowskich nagrobków, posiada gdzieś takie, prosimy o kontakt.

 

Łukasz Połomski

 

Wyciągnięcie macewy-maj 2016. Wyciągnięcie macewy-maj 2016.
Wyciągniecie macewy-maj 2016. Wyciągniecie macewy-maj 2016.
Macewa wróciła na cmentarz żydowski-maj 2016. Macewa wróciła na cmentarz żydowski-maj 2016.
Wyciągniecie macewy-maj 2016. Wyciągniecie macewy-maj 2016.