KAT SĄDECCZYZNY - Heinrich Hamann (1908 - 1993)

Był postrachem Nowego Sącza, największym zbrodniarzem jaki stąpał po naszym mieście. Szacuje się, że jest odpowiedzialny za śmierć niemal 25 tys. Sądeczan, w tym ok. 20 tys. Żydów. Kim był – kochającym ojcem, szarmanckim kobieciarzem czy zwyrodniałym bandytą?

Kiedy przyjechał do Nowego Sącza zwrócił się do sądeckich Żydów słowami;, wiem doskonale, kim był Haman z Księgi Estery. Ze mną jednak Wam się nie uda. Dokończę dzieła – tym samym nawiązał do starotestamentowej księgi, w której Izraelici dzięki Esterce zabili swojego prześladowcę. Ten prolog zapowiadał krwawe żniwo. Już po kilku dniach każdy znał go doskonale; ludzie uciekali przed nim, unikali jakiegokolwiek z nim kontaktu. Tak naprawdę można by o nim napisać fascynującą biografię, z przesłaniem banalności zła. Kim więc był naprawdę Heinrich Hamann?

Nieśmiertelny, bez przesady, nasz wróg nr 1(…) Kto go nie znał, nie sądziłby, iż ten jeszcze dość młody, o jasnych stalowych oczach, przystojny, średnio – wysoki, z wyglądu elegancki (…) – to niezwykły zbrodniarz, krwią zapisany w dziejach hitlerowskiej okupacji naszego miasta i powiatu. Cynik ów nigdy nie patrzył wprost, lecz zawsze w dół, a tylko rzadko, tj. wtedy, gdy przestawał być opanowanym i chłodnym, podnosił wzrok na ofiarę… Zwykle lodowaty, jakby bez czucia i uczucia, stawał się nagle salonowo uprzejmy wobec kobiet (…) Zwyrodnialec – potrafił się znęcać nieludzko i nieprzyzwoicie, lub rozjuszony jak zwierz zabić krzesłem człowieka (np. sędziego Miklaszewskiego). Uczty, orgie pijackie, kompani i kochanki, to znane noce i dnie „pracowitego” żywota hitlerowskiego oprawcy Sądecczyzny, Hamanna - tak wspomina pana życia i śmierci - Franciszek Grodkowski.

Heinrich Hamann urodził się 1 września 1908 r. w Brodesholm (Szlezwig Holsztyn). Do szkoły podstawowej uczęszczał w Neumünster, następnie do szkoły średniej w Lütjenburgu, w Petersdorf, gdzie doskonalił swoje zawodowe umiejętności, w końcu w Kilonii. Został handlowcem, prowadząc samodzielnie sklep należący do jego matki.

W 1931 r. zapisał się do NSDAP, następnie do SS (ponieważ ojciec Heiricha popełnił samobójstwo, syn miał spore problemy z uzyskaniem zezwolenia na wstąpienie w szeregi SS).W Monachium pracował jako asystent komisarza kryminalnego Gestapo. Od  lutego 1936 r. pełnił funkcję adiutanta w biurze Reinharda Heydricha. Tam poznał swoją przyszłą żonę Hildegardę Hoßfeld. W 1938 r. tydzień po swoim ślubie awansował do stopnia Oberstumführera. Do czerwca 1939 r. pracował w Monachium w placówce Służby Bezpieczeństwa (SD). Przez pewien czas był komendantem hotelu Regina w Wiedniu, w którym mieściła się siedziba Reichführera SS H. Himmlera.

Po wybuchu wojny przeprowadził się do Polski. Urzędował krótko w Cieszynie i Krakowie. Do Nowego Sącza przybył po raz pierwszy we wrześniu 1939 r.  Od grudnia tego roku do sierpnia 1943 r. pełnił tu funkcję szefa Zamiejscowej Placówki Policji Bezpieczeństwa – Granicznego Komisariatu Policji (Ausendienststelle der Sicherheitspolizei – GrenzpolizeikommissariatNeuSandez). Wszyscy doskonale znają adres ul. Czarnieckiego 13 – tam mieściła się jego „kwatera”.  Jedną z pierwszych decyzji, jakie podjął w Nowym Sączu, było znalezienie dla siebie mieszkania. Znalazł je w jakimś domu żydowskim.

Już kilka dni po przybyciu do Nowego Sącza Hamann sprawnie organizuje sieć konfidentów, dzięki którym, w listopadzie 1939 r. udaje mu się aresztować, a na następnie rozstrzelać sadecką inteligencję. W marcu 1940 r. dochodzi do aresztowania ok 50 członków tajnej Organizacji Orła Białego – Resurectio. Giną kolejne ofiary. Brutalność działań Hamanna jest coraz większa. Jego okrucieństwo wyrażało się już nie tylko ilością ofiar ale również i metodami jakimi zamęczał swoje ofiary. Budzące powszechną grozę stały się metody tortur ale również i same narzędzia, jakie zwykł używać przy przesłuchiwaniu swoich ofiar. Ze szczególnym jednak upodobaniem traktował ludność żydowską, którą zgodnie z wytycznymi nazistów starał się usunąć w sposób ostateczny.

Przed oczami migają obrazki jego zbrodni z getta. Eugenia Nowak wspominała: Były też i takie sceny, że gestapowcy chwytali za nóżki niemowlęta żydowskie i rozbijali im główki. (…) Wszystko to działo się za akceptacją, a najczęściej przy współudziale samego Hamanna. Markus Lustig doskonale pamięta 29 kwietnia 1942 r., kiedy na jego oczach zwyrodnialec zastrzelił całą jego rodzinę. Nie zapomnę tego „dobranoc”, które Hamann powiedział wychodząc z domu – opowiada przez łzy 93 letni sądeczanin. Szef Gestapo nie miał skrupułów – tego samego dnia zastrzelił 300 osób na cmentarzu żydowskim. Potem wpadł do kamienicy na Franciszkańskiej, gdzie strzelał na oślep i postrzelił nawet swojego podwładnego. Kilka tygodni potem pojechał do Mszany Dolnej likwidować getto. Tego okropnego dnia wymordował niemal 900 osób. Potem w Limanowej kolejne 200. W Nowym Sączu bezlitośnie strzelał do kilkuletnich dzieci z rodziny Horowitzów. Na końcu zastrzelił ich matkę, a o tragedii przypomina grób na żydowskim cmentarzu. Mechel Fisz wspominał: pewnego dnia, w czerwcu 1942 roku wpadł Haman i sprawdzał czy wszyscy Żydzi znajdujący się w tym getcie pracują, stwierdził wówczas, że matka moja Chana Fisz nigdzie nie chodzi do pracy i kazał jej przenieść się do drugiego getta. Prosiłem, aby pozwolił jej pozostać przy mnie, jednak Haman nie chciał się zgodzić i na moich oczach zastrzelił ją w mieszkaniu. Kalman Holzer widział w 1941 r. jak Haman wszedł do jednego domu do mieszkania Gelbów i z mieszkania tego wyprowadził jedną Żydówkę w średnim wieku o nazwisku Gelb i zrzucił ją z balkonu z pierwszego piętra na ulicę, a następnie zszedł na dół i dobił ją pistoletem. Ja obserwowałem to z sieni sąsiedniego domu. Po tym fakcie, gdy Haman szedł ulicą to zastrzelił z pistoletu kilka osób które jego mijały. Innym razem idąc do pracy widział jak Hamann, na Piekle osobiście zastrzelił muzyka Goldbergera. Jak się później dowiedziałem, Goldberger (…) wracał od jednego Niemca, Swobody, u którego grał na imieninach. U tego Niemca był też na imieninach Hamann - wspominał. W Starym Sączu zamordował szwagra Findera (restauratora), tylko za to, że zabrakło likieru: Wtedy, Hamann powiedział, że likiery schowali Żydzi. Zabrał Frieda na pole, przywiązał go tam do płotu, oczy mu wydłubał, język wyjął – pisała Rena Anisfeld. Był Panem, ludzie przed nim uciekali. Deprawował młodych Niemców. Upijał ich i prowadził na pola egzekucji, gdzie mieli zastrzelić Żyda, od tak. Ci często mdleli i wymiotowali, ale Hamann nagradzał tylko wytrzymałych. Takich historii można by mnożyć.

 

Czy kogoś się bał? Raczej nie, czuł się panem sytuacji. W dniu zamachu na Hitlera przerażony Hamman palił na podwórku gestapo i więzienia stosy dokumentów. To właściwie jedyny epizod strachu. Szanował nielicznych, jak hr. Stadnickiego, Jadwigę Wolską, działaczkę Rady Głównej Opiekuńczej. „Pierwszy policzek otrzymałam za bezcelne spojrzenie” – wspominała szefa gestapo Zofia Rysiówna. Tutaj zaczęła się jej droga wojenna, która zaprowadziła ją do obozu w Ravensbruck. W 1940 r. wraz z bratem Zbyszkiem i innymi uratowali Jana Karskiego z sądeckiego szpitala. Strata emisariusza była dla szefa gestapo jak policzek – wariował, mścił się, mordował elitę Sącza.

Podziemne organizacje podejmowały próby zamachu na Hamanna. Był wielbicielem kina i często pojawiał się w „Sokole” ze swoją kochanką. W dniu, w którym organizacja konspiracyjna zaplanowała jego likwidację, nie przyszedł do kina. Szczęście nie opuszczało go przez całe życie.

Był kobieciarzem. W Sączu spotykał się z Władysławą J. Ale to osobna historia. Żona, która  zorientowała się w sytuacji,  próbowała ratować małżeństwo. Przyjechała do Sącza. 27 grudnia 1942 r. urodził się im syn Hans Klaus, a w maju 1944 r. córka Heidrun.

W sierpniu 1943 r., po całkowitej likwidacji getta, został przeniesiony do Jasła, a następnie do Krakowa. Tu pełnił funkcję kierownika Wydziału IV-A W Krakowskiej Komendzie Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa.

Następcą Hamanna w Nowym Sączu od sierpniu 1943 został hauptsturmführer Wilhelm Raschwitz. Mimo to jego poprzednik w Sączu ciągle bywał. W momencie ewakuacji Krakowa, Hamann miał odpowiadać za wywożenie wielu dokumentów. Kto wie, może do dziś znajdują się w złotym pociągu? W każdym razie Hamann uciekł do Czech, a stamtąd do amerykańskiej strefy okupacyjnej.

Po wojnie Hamann ukrywał się w RFN pod fałszywym nazwiskiem Hossfeld, a więc nazwiskiem żony. Wszyscy doskonale wiedzieli kim był w czasie okupacji Polski, bowiem wrócił w rodzinne tereny. Pracował jako robotnik rolny, drwal i kelner.  Swoich sił próbował również w policji. Złożył podanie do pracy pod swoim prawdziwym nazwiskiem, jednak jego prośba o pracę została odrzucona. Ostatnim miejscem pracy Hamanna była restauracja w Bochum. To tam, 5 maja 1960 r. Heinrich ponownie pokazał swoje prawdziwe oblicze.

W wyniku nieporozumienia o rachunek za posiłek Hamann bez wahania zastrzelił klienta z pistoletu, tak jak zwykł czynić to w Nowym Sączu. Został aresztowany i w niedługim czasie zdemaskowany.

Podczas śledztwa wydał  kilkunastu swoich współpracowników (w tym Johana Bornholta) z sądeckiej placówki Policji Bezpieczeństwa. Z aresztu usiłował uciec: prowadzony na przesłuchanie wyskoczył przez okno, został jednak ujęty. W procesie w Bochum (od 18 października 1965 r. do 20 lipca 1966 r.), w którym przesłuchano 200 świadków, Hamann został skazany na dożywocie. Złożył apelację, ale została ona odrzucona przez Sąd Najwyższym RFN. Trafił do więzienia, jednak całego wyroku nie odsiedział: ze względu na podeszły wiek i stan zdrowia został w połowie lat osiemdziesiątych zwolniony. Ostatnie siedem lat życia spędził w domu seniora w uzdrowisku w Bad Neuenahr.

Hamannowi udowodniono zamordowanie własnoręcznie 77 osób w tym miedzy innymi  sędziego Wilhelma Miklaszewskiego. Nie udowodniono mu niezliczonych morderstw dokonanych na terenie sądeckiego getta. Jego obrońca zdołał podważyć wiarygodność wielu świadków. Do końca swojego życia był przekonany o zasadności swojego postępowania. Na kilka tygodni przed śmiercią,  w wywiadzie mówił o typowym Polaku: urodzony konspirator, ma to formalnie we krwi, a przede wszystkim godzien jest uwagi ze względu na swą miłość ojczyzny, całkiem odmiennie niż Niemcy. Gdy Polak słyszał, że inny Polak był prześladowany lub mogłoby mu grozić jakiekolwiek nieszczęście, kłamałby długo na przesłuchaniach, jakkolwiek on sam nic by z tego nie miał. Tylko po to, by chronić człowieka, bo jest on Polakiem. Przeżyli oni wiele pod obcym panowaniem i wykształciło się to, że byli zmuszani do oporu w walce.

Hamann zmarł 16 kwietnia 1993 r.

 

Artur Franczak i Łukasz Połomski

 

 

Heinrich Hamann (1908-19993). Heinrich Hamann (1908-19993).
Hamann w Sączu. Hamann w Sączu.