FRYZJER Z BOBOWEJ - Jan Podosek (1944-2020)

Zmarły rok temu Jan Podosek był niemal ambasadorem Bobowej. Nie wiem, czy w tym miasteczku był lub jest druga taka osoba, którą odwiedzało tyle ludzi co pana Jana. Być może znany „fryzjer” to najbardziej rozpoznawalny mieszkaniec Bobowej od czasów cadyka!

Jan Podosek to postać wyjątkowa. Można by go wspominać godzinami. Trzeba zacząć jednak od początku. Zanim wchodziło się do synagogi, trzeba było się z panem Janem umówić. Długo miałem go zapisanego w telefonie jako Fryzjer Bobowa. Kiedy mówiłem gościom, że zanim pojedziemy do Bobowej muszę zadzwonić do fryzjera. Dla mnie było zupełnie zrozumiałe, dla innych różnie. Oczywiście zapominałem się, że powinienem ludziom wyjaśnić jaki to niezwykły fryzjer. Brakuje w słuchawce telefonu jego głosu: Panie Łukaszku złoty! Po informacji o śmierci pana Fryzjera, równo rok temu, na naszym facebooku pojawiło się mnóstwo wspomnień z całej Polski. To tylko świadczy o tym, jak wyjątkowym człowiekiem był pan Podosek.

Pierwszy raz pojechałem do niego z panią Basią Maleczek, która opiekuje się cmentarzem żydowskim w Nowym Sączu. Niesamowici ludzie, ktoś powinien o nich napisać książkę! Pan Jan dał się poznać jako szarmancki, elegancki człowiek. Był jakby wyjęty z innej epoki. Czy ktoś go widział bez krawatu, w podkoszulku? Trochę się dziwili ludzie, że polecałem im zajrzeć do zakładu pana Jana, na ulicy Żydowskiej. Klimat tego miejsca był niesamowity. Czuć było klimat lat 40, może 50, brak nowoczesnych sprzętów. Pięknie poukładane brzytwy, nożyczki. I pan Jan, który z dumą pokazywał swój zakład, a w nim… wiszącą flagę Izraela. I do tego, tuż za cennikiem obraz Matki Boskiej oraz różaniec. To było niezwykłe. Drugiego takiego miejsca na świecie nie widziałem.

W Bobowej byłem wraz z grupą przyjaciół, aby odwiedzić synagogę. Pobyt w zakładzie fryzjerskim pana Jana był nie lada przeżyciem i autentycznym cofnięciem się w czasie! – wspomina Sławomir Pastuszka – To wnętrze, sposób pracy, elektryczna maszynka do golenia bodaj z lat 70. zrobiły na mnie – przedstawicieli pokolenia 1990 – niesamowite wrażenie. Znajomy – chasyd – zdecydował się nawet na strzyżenie, które mamy gdzieś nagrane. Poza wnętrzem z epoki, sam sposób pracy pana Jana był idealnie do niego dopasowany. Miało to swój niepowtarzalny i unikalny już urok. Zresztą – jak sam opowiadał – na brak klientów nie mógł narzekać, bo niektórzy przychodzili do niego regularnie od ponad 40 lat.

Kiedy prowadził do synagogi sypał żartami, czasem bardzo pikantnymi. Ale to był jego urok. Lekko utykając opowiadał o przebiegu prac w synagodze, o nowych planach. Wspominał stare czasy i dobroczyńców synagogi. Panie Janie, kto teraz będzie to robił?! Tak bardzo od roku Pana brakuje! Ileż On miał historyjek i dowcipów w głowie. Kiedy wychodziliśmy do synagogi, zawsze mówił z uśmiechem „niech stanie się światło” i śmiał się uroczo. Będzie Go brakowało już zawsze – wspominała go Inga Marczyńska.

Jan Podosek z dumą pokazywał freski z Jerozolimą, opowiadał o rekonstrukcji wesela i o tym jak od czasu do czasu synagoga ożywa. Nie był tylko zwykłym opiekunem tego wyjątkowego miejsca dla chasydów. Dawał mu ducha, klimat i niepowtarzalny urok.

Dziś nie ma już starego zakładu, a zamiast niego przeszklone drzwi zapraszają do nowoczesnego studia fryzur. Smutne. Na drewnianych, może przedwojennych, drzwiach do zakładu fryzjerskiego pana Podoska wisiał napis: jeśli jestem w synagodze, proszę mnie zawołać.

Dziś brzmi to naprawdę przejmująco. Wierzymy, że gdzieś na „żydowskiej” ciągle Pan jest, bo inaczej być nie może...

 

Łukasz Połomski

Jan Podosek w swoim zakładzie fryzjerskim.
Fot. M. Feliks. Jan Podosek w swoim zakładzie fryzjerskim. Fot. M. Feliks.
Jan Podosek w swoim zakładzie fryzjerskim.
Fot. M. Feliks. Jan Podosek w swoim zakładzie fryzjerskim. Fot. M. Feliks.
Jan Podosek w swoim zakładzie fryzjerskim.
Fot. M. Feliks. Jan Podosek w swoim zakładzie fryzjerskim. Fot. M. Feliks.
Jan Podosek przed synagogą. 
Fot. M. Feliks. Jan Podosek przed synagogą. Fot. M. Feliks.
Jan Podosek oprowadza po synagodze.
Fot. M. Feliks. Jan Podosek oprowadza po synagodze. Fot. M. Feliks.