1919 - ROK PUSTKI - sądeckie rodziny po I wojnie światowej

I wojna światowa miała wpływ na wszystkie warstwy społeczne. Upadły dawne fortuny, powstały nowe legendy a weterani wojenni często decydowali o tym jak będzie wyglądała powojenna, wolna Polska. 1919 rok wyglądał całkiem inaczej niż jego poprzednicy.

 

W rodzinie hrabiego

Stadniccy na Sądecczyźnie już w czasach zaborów odgrywali istotną rolę. Pełnili funkcje polityczne, zajmowali się opieką nad swoim rozległym majątkiem ziemskim. Jeszcze przed wybuchem wojny, jak większość świadomych narodowościowo rodzin zaangażowali się w działalność niepodległościową. Hrabia Adam Stadnicki znalazł się wśród założycieli Drużyn Strzeleckich a jego matka Helena w 1913 r. stanęła na czele Komitetu Kobiet Polskich w Nowym Sączu.

Wojna omijała ich szerokim łukiem. Do 1917 roku większa część rodziny przebywała w Frainie, poza granicami kraju. Wydarzenia jakie miały miejsce na froncie mogli śledzić jedynie w prasie. Ich życie nie różniło się zbytnio od czasów kiedy mieszkali w Nawojowej. Wolny czas spędzali na wycieczkach i polowaniach. Adam Stadnicki wspominając ten okres trafnie napisał, że żyli w dobrobycie, w warunkach absolutnej praworządności i sprawiedliwości. Odczuli wojnę jedynie w cenach panujących na rynku. Trudna sytuacja finansowa zmusiła ich aby prosić swoich gości o opłatę 4 koron za dzień, co i tak nie było ceną wysoką.

Hrabia Adam Stadnicki pamiętał o swoich sądeckich włościach i prosił swoją matkę Helenę aby w pałacu przygotowała miejsca dla rannych legionistów i żołnierzy. Nową placówkę leczniczą nadzorem objął Czerwony Krzyż, który Stadniccy dotowali. Hrabia pomagał rannym legionistom, chronił ich także od przymusowego wcielenia do armii austriackiej. Aby ułatwić im kamuflaż, zatrudniał ich w swoim gospodarstwie.

Adam Stadnicki w czasie wojny wstąpił w szeregi Zakonu Kawalerów Maltańskich. Było to wyjątkowo prestiżowe i kosztowne członkostwo aleoddalało powołanie do armii austriackiej. Aby się wpisać do zakonu musiał zapłacić 15 tys. koron. Na froncie zajmował się głównie pomocą dla rannych, prowadzącpociągi sanitarne. W dwa lata objechał wszystkie fronty wojenne. W 1915 r. miał wypadek na trasie, co mało nie przypłacił życiem. Za pomoc rannym w tym wypadku, otrzymał odznaczenie od Franciszka Józefa.

Kiedy zakończył służbę w zakonie powrócił na Sądecczyznę. W 1917 r. został Prezesem Rady Powiatowej w Nowym Sączu. Zaangażował się w działalność POW, przygotowując przejęcie władzy w polskie ręce. Wziął czynny udział w manifestacji przeciwko traktatowi brzeskiemu na początku 1918 roku.

Rodzina Stadnickich na wojnie ucierpiała głównie pod względem ekonomicznym. Szczególne zniszczenia dotknęły pałac w Nawojowej. Przyczyną nieszczęść była okupacja budynki przez Rosjan.Zniknęło m.in. 300 książek z biblioteki. Helena Stadnicka pisała: zabrali nawet majtki, wyobrażam sobie jak kozak ładnie musi wyglądać w moich majtkach, może ubrał te czerwone flanelowe

 

Ze sztetla do wojska

W czasie wojny do armii powoływano ludzi bez względu na wyznanie. W wielu armiach walczyli także Żydzi. Jedną z najbardziej poruszających historii, są losy rodziny Kaców. Ryfka i Bejrysz Kacowie wraz z gromadką dzieci, przed wybuchem wojny przeprowadzili się z Brzeska do Nowego Sącza. Ojciec rodziny uchodził za postępowego Żyda. Nie identyfikował się z chasydami. Albin Kac tak wspominał swoich rodziców: On był dobrym i troskliwym mężem i ojcem, ona pracowitą, dobrą gospodynią, żoną i matką, zgodliwą i łagodnego usposobienia.

Po wybuchu wojny Kacom urodził się synek Szmilek. Bejrysz został powołany do wojska. Podczas bitwy pod Gorlicami został ranny w nogę i umieszczony w tamtejszym szpitalu. Początkowo rana nie wyglądała groźnie. Ojciec Bejrysza pojechał do Gorlic i załatwił przewiezienie rannego syna do Nowego Sącza. Kiedy tylko przyjechał do miasta, zaraz odwiedziła go żona, którą Bejrysz zapewniał, że szybko powróci do pełni sił. Wojna pokrzyżowała te plany. Wraz z rozkazem ewakuacyjnym trafił do szpitala w Bratysławie. Rana została zakażona, a gangrena okazała się dla Kaca śmiertelna. Na krótko przed śmiercią poprosił miejscowego rabina, aby spisał jego ostatnią wolę i błogosławieństwo dla swoich dzieci. Kiedy zmarł pozostawił po sobie 36 – letnią wdowę i pięcioro potomstwa: Rachelę, Urena, Mojzesza, Towie (Albina) i najmłodszego Szmilka. Najstarszy z nich miał 10 lat. Albin, o momencie śmierci ojca: słońce na zawsze zgasło dla mojej mamy. Zapadł się świat! Wszystko się załamało!. Ileż było takich sądeckich domów!

W armii był także brat Bejrysza - Izrael. W czasie bitwy gorlickiej walczyli w różnych częściach frontu. Młodszy z braci, Izrael w czasie wojny zaginął. W 1919 r. zjawił się w Nowym Sączu z powrotem. Do tego czasu przebywał w rosyjskiej niewoli. Kiedy dowiedział się o śmierci brata, nie mógł sobie wybaczyć, że on przeżył a ojciec pięciorga dzieci poległ. Przed wymarszem na front Izrael obiecał chronić brata własną piersią.

Wojna i śmierć ojca rzuciły cień na dzieciństwo osieroconych dzieci. Smutną chwilą był pierwszy seder bez ojca, tuż po jego śmierci. Jest to uroczysta wieczerza, jaką Żydzi spożywają w gronie rodzinnym, rozpoczynając święto Pesach. Wdowa po Bejryszu płakała kiedy wyciągnęła puchar na wino, z którego zazwyczaj pił jej mąż jako głowa rodziny. Jego miejsce zajął wtedy najstarszy 12 letni syn, który przewodniczył wszystkim obrzędom. Albin wspominał, że nagle zaczął płakać i pytać dookoła: dlaczego wszyscy chłopcy mają ojców, a ja nie? Dlaczego?. Nikt nie potrafił udzielić mu odpowiedzi na to trudne pytanie.

To był dopiero początek problemów w rodzinie Kaców. Bez mężczyzny w rodzinie, szybko pojawił się niedostatek, głód i ubóstwo. Dzieci tęskniły za ojcem, oglądały jego fotografię. Albin wspominał, że inne dzieci dokuczały mu na podwórku, w czasie zabaw. Krzyczał wtedy do nich: Czekaj, czekaj mój tata przyjdzie w nocy udusić cię, zobaczysz że tak będzie.

Także Ryfka tęskniła za swoim mężem. Albin tak wspominał matkę: Obraz mojej matki zawsze kojarzy się z ciężkim cierpieniem, wyrytym na jej twarzy, smutnymi, zawsze bardzo smutnymi oczami i częstymi westchnieniami, które głazem kładły się na moje serce. Miała jeszcze jeden problem z jakim nie mogła od 1915 roku spać spokojnie - jej mąż nie miał religijnego pochówku na cmentarzu żydowskim. Bejrysz, tak jak większość żołnierzy, spoczywał na jednym z tysięcy cmentarzy wojennych. W 1928 roku jego żona postanowiła zorganizować mu odpowiedni, religijny pochówek. Mimo iż była biedną wdową, zebrała pieniądze na podróż. W Bratysławie przeprowadziła ekshumację ciała męża na tamtejszy cmentarz żydowski. Tak naprawdę dopiero w 1928 roku skończyła się dla niej wojna.

Przy tej okazji warto nadmienić, że także w Nowym Sączu mieściła się kwatera żołnierzy żydowskich na cmentarzu przy ulicy Rybackiej. Dziś przypomina o niej kilka wystających ponad trawami nagrobków.

 

Na wsi sądeckiej

Na koniec podzielę się losami własnej rodziny. Tak naprawdę dzięki zagłębieniu się w historię własnych przodków możemy zaledwie spróbować zrozumieć jak wielką hekatombą była wojna. Franciszek Połomski urodził się w 1884 roku we wsi Zawadka, znajdującej się nad Tęgoborzą. Należy przypuszczać, że imię jakie wybrali mu rodzice otrzymał zapewne na cześć cesarza. Nie można jednak powiedzieć, że jego rodzina była specjalnie nastawiona proaustraicko. Ojciec Franciszka, Gabriel był co prawda członkiem Rady Powiatowej i jednym z założycieli Związku Stronnictwa Chłopskiego, ale zbytnio nie angażował się w działalność polityczną. Franciszek był najstarszym synemi miał odziedziczyć cały majątek. Gabriel nie miał już zbyt wiele wspólnego ze szlachtą ale okoliczni mieszkańcy nazywali go jeszcze „Brochwicz”, co pochodziło od nazwy herbu.

Tuż przed wybuchem wojny 25-letniego Franciszka ożeniono z pochodzącą z sąsiednie gospodarstwa Rozalią Maziarz. Panna młoda miała wówczas 16 lat. Rodzice Rozalii wiedzieli jednak dobrze, że nie codziennie trafia się kawaler z takim majątkiem. Młodą żonę wszyscy w nowej rodzinie kochali. Sama nie musiała wiele pracować, bowiem wszystko za nią robiła służba. Wkrótce pojawiły się dzieci: w 1911 roku córeczka Bronisława, zaś w marcu 1914 r. syn Władysław.  Kilka miesięcy po narodzinach syna, Franciszka powołano do wojska. W CK armii znalazł się również jego teść Sebastian. Wychodząc z domu, na pożegnanie Franciszek poprosił swoją siostrę Józkę, żeby pilnowała mu dzieci. Zupełnie jakby coś przeczuwał.

Nie wiemy do końca gdzie zginął, milczą o nim austriackie listy strat. Tak naprawdę nikt nie poświadczył, że widział go umierającego. Jego kolega Franciszek Krawczyk, wspominał, że widział go przed jakąś bitwą, a potem Franciszek zniknął mu z oczu. To wystarczyło, aby uznać go za zmarłego. Na wojnie zginął też jego teść Sebastian. Rozalia została wiec jednocześnie wdową i sierotą. Zdecydowała się zamieszkać ze swoją matką.

Po wojnie poznała Teofila Chełmeckiego. Była przekonana, że będzie to małżeństwo z miłości, co nie do końca pokazały późniejsze lata. Wojna i śmierć Franciszka położyły się cieniem na dziejach mojej rodziny. Na początku lat 20. zmarł jego ojciec Gabriel. Cały majątek, przypadł Rozalii. Chcąc utrzymać rodzinę musiała go podzielić i sprzedać. Zniknęła ciągłość tradycji rodzinnych i posiadłość ziemska. Z racji, że nikt nie widział ciała Franciszka, jeszcze długo po wojnie plotkowano o jego losach, nie wykluczano że może kiedyś wróci do rodzinnego domu. Ileż było takich przypadków? Przecież powyżej opisałem losy rodziny Kaców, gdzie Izrael przebywał w niewoli rosyjskiej. Dopatrywano się Franciszka w krążącym po wsi dziadzie, jak nazywano żebraków.

Warto pamiętać o naszych pradziadkach, którzy nie zawsze chcieli się angażować w ten międzynarodowy konflikt. Dla nich wojna nie zakończyła się w 1918 roku. Pozostali inwalidami, zostali skazani na egzystencję niegodną weteranów walk. Wiele domów jeszcze przez kilka lat odczuwało boleśnie brak ojców i mężów. Rok 1919 w wielu domach był czasem wielkiej pustki.

 

Łukasz Połomski

Jeden z setek cmentarzy wojennych - Nowy Sącz - Zabełcze. Jeden z setek cmentarzy wojennych - Nowy Sącz - Zabełcze.
Traumę powojennej pustki opisał w swojej książce Albin Kac. Traumę powojennej pustki opisał w swojej książce Albin Kac.
Rozalia i Franciszek Połomscy. Ze zbiorów autora. Rozalia i Franciszek Połomscy. Ze zbiorów autora.